czwartek, 12 września 2013

Krótko o gazie łupkowym (Promised Land, reż. G. Van Sant)

Jest społeczny problem, głośniejszy co prawda w USA niż u nas, w Polsce, ale na czasie. Jest wielka korporacja, której przedstawiciele walczą o swoje - czasem nawet, jak się okazuje, zajmując obie strony barykady dla bardziej spektakularnego zwycięstwa. Jest małomiasteczkowa społeczność, która musi skonfrontować oferowane profity z tym, co może na tym stracić. Z przedstawicielami bardziej lub mniej dociekliwymi, bardziej lub mniej entuzjastycznymi. Jest duet Gus Van Sant - Matt Damon, znany nam już choćby z "Buntownika z wyboru". Damon jest do tego współautorem scenariusza filmu.
I jest też entuzjastyczny plakat, zapowiadający najlepszą rolę Damona i film roku. Oj, przesadzone to bardzo. Temu się akurat nie dziwię, bo z plakatami często tak bywa.

Za co plusy? 
Za zdjęcia - i te w zbliżeniu, i te z lotu ptaka. 
Za nieśpieszną fabułę, która ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja akurat lubię takie. 
Za stworzony w udany sposób amerykański małomiasteczkowy klimat. 
Za rolę Sue (Frances McDormand) - dojrzałą, konsekwentnie budowaną, przekonującą. 
Za podjęcie tematu, oczywiście.
Za tytuł, bo jest całkiem niezły. Można go interpretować wieloznacznie. Splata się to, co obiecane za ziemię, obietnice dotyczące jej potencjału, perspektywa finansowego raju. I te zdjęcia miniaturowych koni, pasących się spokojnie krów, które kojarzą się z rajem właśnie. Ziemią dotąd żyjącą zgodnie z biegiem natury. Jeden raj, który obiecują zamienić na inny. Oba dość pozorne.

Minusy? 
To nie jest życiowa rola Matta Damona. Steve na początku budzi podziw przez swoje umiejętności negocjacyjne i konsekwencję w działaniu. A potem się robi jakoś łzawo. I w tym wina Damona podwójna, bo przecież jest scenarzystą "Promised Land" (razem z Johnem Krasinskim, który dla mnie wypada znacznie bardziej przekonująco w roli korpoczłowieka w przebraniu ekologa). 
Wątek miłosny? Trudno go nazwać wątkiem. Jest pseudorywalizacja i pseudowątek. Dziewczyna sympatyczna, ale na tym się kończy.
Zakończenie - ech, można to było lepiej rozwiązać. Przecież na przykład... ona mogłaby być zaangażowaną ekolożką. Temat rozegrałby się i publicznie, i prywatnie. Istnieje jednak ryzyko, że "nawrócenie" Steve'a Butlera wypadłoby jeszcze bardziej łzawo.




Promised Land. Reżyseria: Gus Van Sant, scenariusz: Matt Damon, John Krasinski. Obsada: Matt Damon, Frances McDormand,  John Krasinski. Produkcja: USA 2012.

wtorek, 3 września 2013

Najlepsze imprezy kończą się w kuchni? (Soul Kitchen, reż. F. Akin)

To taka męska opowieść. Zaskakujące, i to pozytywnie. Bo gdybyśmy nie wiedzieli nic o tym filmie i skupili się wyłącznie na tytule - "Soul Kitchen" - na myśl przyszłoby nam zapewne wiele tytułów obecnych w kinie w ostatnich latach, które skupiają się na rozkoszach gotowania w połączeniu z miłością i namiętnością. A ten film nawet nie jest o gotowaniu, choć gotowaniem się właściwie kończy. Dopiero w finale Soul Kitchen zyskuje drugie znaczenie, staje się połączeniem dusz. A od początku jest głównie industrialną w stylu knajpą ze zwykłym jedzeniem, określoną klientelą, o muzycznej nazwie (tutaj Soul bierze początek od muzyki soul, nie od duszy i zmysłów).

Jest to także komedia, choć niepozbawiona społecznej krytyki. Humor w bardzo moim stylu. Perypetie bohaterów czasem posunięte do granic absurdu (jak się wali, to na całego). Faith Akin całkiem zabawnie odwołuje się do klisz ze sfery (a nawet mediosfery) filmowo-kulinarnej. Tu działanie afrodyzjaku na zwykłą urzędniczkę, tu skwiercząca panierka i apetyczne mrożonki, tu profesjonalne siekanie bakłażanów. A do tego brud, nieporadność, życie jak gotowiec z hipermarketu. Dopiero odwrócone do góry nogami zaczyna się od nowa składać z bardziej wartościowych składników. Całość zaczyna wyglądać znacznie bardziej apetycznie. Nie tylko w kuchni.

Świetne męskie role! Birol Ünel ("Głową w mur") w roli zmanierowanego, niepokornego, cholerycznego kucharza, przekonanego całkowicie o swej własnej wartości i o jedynej słuszności swoich poglądów i wyborów. Adam Bousdoukos w roli Zinosa Kazantsakisa, Greka mieszkającego w Niemczech, który próbuje prowadzić własną knajpę, nie mając o tym zbyt wielkiego pojęcia (ale posiadając świetną miejscówkę). Moritz Bleibtreu w roli Iliasa, brata Zinosa, który kombinuje na różne sposoby po wyjściu z więzienia, zatrudniając się na początku u brata. Niespecjalnie odpowiedzialny, niezbyt szybko myślący, na swój sposób zabawny. A w tle jeszcze stary brodaty Grek Sokrates (Demir Gökgöl), rybak, miłośnik dobrej kuchni, prawdziwy przyjaciel na dobre i na złe.

No i muzyka, która jak zwykle gra u Akina ważną rolę.
Intrygujący tygielek, zachęcający do spróbowania.




Soul Kitchen. Reżyseria: Faith Akin, scenariusz: Fatih Akin, Adam Bousdoukos. Obsada: Adam Bousdoukos, Birol Ünel, Anna Bederke. Produkcja: Niemcy 2009.