poniedziałek, 14 września 2015

Nie wierzę ci, Manglehorn (Manglehorn, reż. D. G. Green)

U Woody’ego Allena jest życie i cała reszta. A tu jest życie. I tyle. Ni mniej, ni więcej.

...Twoja historia jest dziurawa, Manglehorn. Dziurawe są też twoje motywacje, dziurawe są portrety tych, którzy cię otaczają. Nie tylko ty żyjesz w innej rzeczywistości.
Pełny tekst tutaj.





Manglehorn. Reżyseria: David Gordon Green, scenariusz: Paul Logan. Obsada: Al Pacino, Holly Hunter, Harmony Korine. Produkcja: USA 2014.

piątek, 17 lipca 2015

Porwani przez prąd życia (Drugi Hotel Marigold, reż. J. Madden)

Chaos. Prąd. Ruch. Ciągłe zmiany. Dla twórców filmu i bohaterów to właśnie jest sensem życia, niezależnie od jego etapu.

(...)

Ich starość nie jest nudna, przewidywalna. Wpisuje się w ciągły chaos i ruch życia. Bohaterowie „Drugiego Hotelu Marigold” z wiekiem nie stają się posiadaczami wszechmądrości, nie mają gotowych rozwiązań, nie siedzą w fotelu w herbatą, grzejąc nogi pod kocem. Dają sobie prawo, by popełniać błędy („bo jak nie kiedyś, to teraz”), by szukać, by chwytać to, co do nich przychodzi i – jak Muriel Donnelly – „nigdy nie udzielać rad”. Madden wybrał idealnych aktorów do głównych ról. Maggie Smith i Judi Dench, mając osiemdziesiąt lat i status wdów, nie wiedzą, co to aktorska emerytura. Nie zwalniają rytmu. Nadal grają pierwszoplanowe postaci, zachwycając kunsztem, wprawiając w podziw energią i bystrością umysłu.

A pełna recenzja tutaj.




Drugi Hotel Marigold (The Second Best Exotic Marigold Hotel). Reżyseria: John Madden, scenariusz: Ol Parker. Obsada: Judi Dench, Maggie Smith, Bill Nighy. Produkcja: USA, Wielka Brytania 2015.

środa, 3 czerwca 2015

Czy to nadal ja? (Still Alice, reż. R. Glatzer, W. Westmoreland)

Alzheimer. Dla Alice Howland - uznanej profesor lingwistyki na Uniwersytecie Columbia  - to brzmi jak wyrok.
Całe życie walczyła o miłość, o karierę, pracowała ciężko na swój sukces.
Intelekt był jej najważniejszym narzędziem.
Ta walka powoli zmienia swoje oblicze.
Walczy, żeby móc dać jeszcze choć jeden wykład.
Walczy, żeby nie zgubić się we własnym domu.
Walczy, żeby nie zapomnieć imion dzieci i daty swoich urodzin.
Walczy o obecność.
Walczy, żeby zapamiętać proste zdanie. Słowo. Sens.
Walczy, żeby ciało nie zwyciężyło nad umysłem
Walczy o to, żeby poranne wstanie z łóżka miało jeszcze znaczenie.

Co przechowuje moja pamięć? 
Wspomnienia. Obrazy.
Imiona, daty. 
Liczby. Dane.
Kody. Hasła. Kwoty. 
Konteksty. 
Połączenia między rzeczami i nazwami rzeczy.
Wiedzę użyteczną i bezużyteczną. 
Rzeczy z pozoru nieistotne, bo wykonywane bezwiednie, automatycznie. 

Co by się stało, gdybym ją straciła?
Zapomniałabym daty swoich urodzin i dat urodzin przyjaciół.
Nie mogłabym obsłużyć konta w banku.
Nie potrafiłabym się poruszać w miejscach, które znam (znałam).
Czytałabym stale tę samą książkę, nie pamiętając początku.
Nie umiałabym kojarzyć ani nazywać.
Nie poznałabym własnego dziecka.
Nie pamiętałabym, kim byłam.
Nie wiedziałabym, kim jestem teraz.
Bliscy staliby się dla mnie obcymi.
Moja samodzielność ległaby w gruzach. 
Straciłabym siebie.

Mózg, umysł tworzy naszą tożsamość.
Pamięć jest wszystkim.
Miłość jest pamięcią.


PS Ten film uświadamia nieuświadomione (choć temat nie jest nowy - również w kinematografii). 
I to jest film dwóch kobiet: Julianne Moore i Kristen Stewart (tak!).
Zdecydowanie.





Motyl Still Alice (Still Alice). Reżyseria: Richard Glatzer, Wash Westmoreland, scenariusz: Richard Glatzer, Wash Westmoreland. Obsada: Julianne Moore, Alec Baldwin, Kristen Stewart. Produkcja: USA 2014.

czwartek, 7 maja 2015

A ja nie chcę się starzeć (Hotel Marigold, reż. J. Madden)

...Czasem po prostu wracasz. Nagle, z potrzeby, kierowany impulsem. Jak Graham Dashwood (Tom Wilkinson). Wracasz, by po prostu "cieszyć się tym miejscem" (jak Douglas Ainslie).

Dlaczego "Hotel Marigold"? Po pierwsze dlatego, że to cudowny, ciepły, zabawny film (choć niepozbawiony refleksyjnych, słodko-gorzkich motywów). Po drugie dlatego, że jutro premiera "Drugiego Hotelu Marigold", której wprost nie mogę się doczekać. Po trzecie - Indie.

Evelyn Greenslade - Judi Dench gra w tym filmie wspaniałą postać. Kobietę, z którą chętnie rozmawiałabym godzinami, z którą zasiadłabym przy stole lub w ogrodzie, by wspólnie pić kawę, patrzeć w niebo, wspominać. Silna, ale i subtelna, wrażliwa. Autentyczna i szczera. Z poczuciem humoru. I świetnie pasują jej indyjskie tuniki (kameez).

Douglas Ainslie (Bill Nighhy) - postać męska, która świetnie dopełnia Evelyn. To są dusze, które do siebie pasują. Douglas jest lojalny - jak mówi o nim jego żona, z dużym poczuciem przyzwoitości. Facetem, który nie łamie danego słowa, być może trochę konformistą. Przez to być może zapomina o swoich potrzebach, o ukrytej warstwie własnej osobowości, którą wyzwalają Indie i Evelyn.

Graham Dashwood (Tom Wilkinson) - ktoś, przed kim starość i świadomość upływającego czasu odkrywają jego prawdziwe tęsknoty. Facet podążający za głosem serca, któremu dopiero najważniejsze spotkanie w życiu przywraca spokój.

Muriel Donnelly (Maggie Smith) - mam wrażenie, że to odrzucenie, smutek i brak poczucia sensu przykuły ją do wózka. Cudownie się patrzy, jak rozkwita i odnajduje na nowo swoją drogę mimo podeszłego wieku.

Madge Hardcastle (Celia Imrie) i Norman Cousins (Ronald Pickup) - choć są trochę z innych bajek i się różnią, w gruncie rzeczy poszukują tego samego. Miłości. Uświadamia im to spotkanie, na którym pojawiają się ze zmienionymi personaliami. Początkowo udają po to, by osiągnąć cel.

Jean Ainslie (Penelope Wilton) - to chyba najsmutniejsza postać całego filmu. Nie potrafi się odnaleźć ani jako dojrzała kobieta, ani jako żona. Pełna obaw, niepewna, sfrustowana; każda z prób wyjścia z tego stanu kończy się fiaskiem. Ale zakończenie pozostaje otwarte, być może Jean potrzebuje prawdziwego "wyłomu w murze".

Piszę o staruszkach, bo oni są najciekawsi w tym filmie. Obserwujemy ich sposoby radzenia sobie z upływającym czasem, z niemocą, z poczuciem bezsensu, samotnością. Każdy niesie ze sobą inną historię, osobistą tragedię, problemy. Każdy obiera inną ścieżkę. Najlepsze efekty komiczne i dramatyczne daje skrzyżowanie ich dróg. Przybywają niepewni przyszłości, nieświadomi, bezradni. Dają wiele z siebie, aby odbiegający od lukrowanej wizji z folderu hotel stał się ich miejscem. Hotel pięknieje, stając się odbiciem tego, co dzieje się z bohaterami. Każdy z nich otrzymuje co innego - pracę, pewność siebie, drugą szansę, poczucie spełnienia, radość życia.

Udowadniają, że nie liczy się wiek i moment w życiu. Zawsze można zacząć od nowa, wystarczy tylko chcieć.




Hotel Marigold (The Best Exotic Marigold Hotel). Reżyseria: John Madden, scenariusz: Ol Parker. Obsada: Judi Dench, Maggie Smith, Bill Nighy. Produkcja: Wielka Brytania 2012.