tag:blogger.com,1999:blog-35529531726971595762024-02-20T10:23:19.276-08:00filmowe urywkila-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.comBlogger59125tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-47542423710221103012016-04-11T02:01:00.000-07:002016-04-11T02:04:02.795-07:00Zamknięci (Bulwar, reż. D. Montiel i Pokój, reż. L. Abrahamson)<div style="text-align: justify;">
Oglądając oba filmy – „Pokój” w reżyserii Lenny’ego Abrahamsona oraz „Bulwar” Dita Montiela – nie sądziłam jeszcze, że spróbuję je połączyć. Wydają się zupełnie różne, ale są wątki i motywy, które mogą je ustawić blisko siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak widać, pojęcie „okresu dojrzewania” może dotyczyć zarówno małego chłopca, jak i dojrzałego mężczyzny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div>
Czytaj więcej na <a href="http://fathers.pl/zamknieci/">fathers.pl</a>.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGMEDA6VIv-tp4PpOKjj8EKE8T-t6uPpBr_zgKwu3tmuqlpquBIZiDbbXP3kFjv-3INjAEuBL9_8B1YfayhrVQH5ArOr_fAbQrRacwn-QvmaE0yhE3nB5or8fE5NPsO0-rIOB7ByEAiPE/s1600/7726486.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhGMEDA6VIv-tp4PpOKjj8EKE8T-t6uPpBr_zgKwu3tmuqlpquBIZiDbbXP3kFjv-3INjAEuBL9_8B1YfayhrVQH5ArOr_fAbQrRacwn-QvmaE0yhE3nB5or8fE5NPsO0-rIOB7ByEAiPE/s400/7726486.3.jpg" width="268" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGh7v3c8I82MymhQwBxrZqHSpOOSbdYJdcE-2RPVLu8OX1bj0AHxM6YafuM4BPtl81TpiYeGQW43bI971wyCiAalc8LazXxsrwwWHhR1d-9JqZ67H5wVAR9TCPTIU0RLEOPxPEIZuixpM/s1600/pokoj-plakat-e1457821596909.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiGh7v3c8I82MymhQwBxrZqHSpOOSbdYJdcE-2RPVLu8OX1bj0AHxM6YafuM4BPtl81TpiYeGQW43bI971wyCiAalc8LazXxsrwwWHhR1d-9JqZ67H5wVAR9TCPTIU0RLEOPxPEIZuixpM/s400/pokoj-plakat-e1457821596909.jpg" width="270" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: x-small;"></span><br />
<span style="font-size: x-small;">
<div style="text-align: justify;">
<i>Bulwar</i> (<i>Boulevard</i>). Reżyseria: Dito Montiel, scenariusz: Douglas Soesbe. Obsada: Robin Williams, Kathy Baker, Roberto Aguire. Produkcja: USA 2014.</div>
</span><br />
<div>
<span style="font-size: x-small; text-align: justify;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Pokój</i> (<i>Room</i>). Reżyseria: Lenny Abrahamson, scenariusz: Emma Donoghue. Obsada: Brie Larson, Jacob Tremblay, Joan Allen. Produkcja: Irlandia, Kanada 2015.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-30363288601148822542016-03-04T01:55:00.003-08:002016-03-04T01:55:54.303-08:00Uparci jak... Islandczycy? ("Barany. Islandzka opowieść", reż. G. Hákonarson)<div style="text-align: justify;">
Trudny klimat Islandii – mróz, wiatr, deszcz, śnieg. Smagane mrozem i wiatrem zarośnięte oblicza. Grube wełniane swetry (lopapeysa). Samotność, pustkowie. I świdrująca uszy cisza, przerywana tylko beczeniem owiec czy odgłosami w sąsiedztwie. Ta cisza rodzi setki pytań, na które widz nie uzyskuje odpowiedzi. Mowa tutaj o filmie „Barany. Islandzka opowieść” Grímura Hákonarsona, obrazie surowym, minimalistycznym, oryginalnym i uniwersalnym mimo lokalnych wątków.</div>
<div>
Pełny tekst recenzji można przeczytać na <a href="http://fathers.pl/uparci-jak-islandczycy/">fathers.pl</a>.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmEzLQSro8y0ZFCU9EqMSLNFkR3V-bksU6hZoymeni5KVunUAxNlRf7hDgOfOtDv1KDzt5-F4k_o0i2iwec6Hw6OxFKdIiRewgFSyaariVW4qh1f4zpQLByFjiWpWkQYZjtQiHezwrmJM/s1600/7720256.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgmEzLQSro8y0ZFCU9EqMSLNFkR3V-bksU6hZoymeni5KVunUAxNlRf7hDgOfOtDv1KDzt5-F4k_o0i2iwec6Hw6OxFKdIiRewgFSyaariVW4qh1f4zpQLByFjiWpWkQYZjtQiHezwrmJM/s400/7720256.3.jpg" width="276" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: x-small; text-align: justify;"><br /></span></div>
<span style="font-size: x-small;"><div style="text-align: justify;">
<i>Barany. Islandzka opowieść</i> (<i>Hrútar</i>). Reżyseria: Grímur Hákonarson, scenariusz: Grímur Hákonarson. Obsada: Sigurður Sigurjónsson, Theódór Júliusson, Charlotte Bøving. Produkcja: Dania, Islandia, Norwegia, Polska 2015.</div>
</span><div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-5406267510379069362016-02-17T00:49:00.004-08:002016-03-04T01:51:19.049-08:00O tej, która zniszczyła system (Joy, reż. D. O. Russel)<div style="text-align: justify;">
Jedni porywają się z motyką na słońce, a inni mopem „rozwalają system”. Efekty działań tych pierwszych bywają różne. Joy Mangano (Jeniffer Lawrence) swoim projektem samowyżymającego się mopa zawojowała świat gospodyń domowych i zatrzęsła uniwersum telezakupów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pełna treść recenzji <a href="http://fathers.pl/o-tej-ktora-zniszczyla-system/">tutaj</a>, zapraszam do lektury!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6GPlNDT0hxGEGlsBZnV4iI610JL-bQJNxL7uYZDcewc9Hg-9AonY1C1EOusZJadQT-KDo5j5mEB1bwMFLD8fqSfGJG_LPUAqDBL_tJPKrIygHIBkM6cxJOHhvNym2oMt8rwTYAR4J_Bw/s1600/joy-plakat-www.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj6GPlNDT0hxGEGlsBZnV4iI610JL-bQJNxL7uYZDcewc9Hg-9AonY1C1EOusZJadQT-KDo5j5mEB1bwMFLD8fqSfGJG_LPUAqDBL_tJPKrIygHIBkM6cxJOHhvNym2oMt8rwTYAR4J_Bw/s400/joy-plakat-www.jpg" width="275" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Joy</i>. Reżyseria: David O. Russel, scenariusz: </span><span style="font-size: x-small;">David O. Russel</span><span style="font-size: x-small;">. Obsada: Jennifer Lawrence, Bradley Cooper, Robert De Niro. Produkcja: USA 2015.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-24842234105390355182016-02-13T13:08:00.005-08:002016-02-13T13:37:35.178-08:00Not big, short review (Big Short, reż. A. McKay)<div style="text-align: justify;">
A zatem...</div>
<div style="text-align: justify;">
Jest rok 1977. Powstaje wówczas jeden z moich ukochanych filmów Allena, "Annie Hall". I mamy taką scenę w kolejce do kina, gdzie jakiś facet wymądrza się na temat teorii medialnej McLuhana. I wówczas Alvy Singer (Allen) wyciąga tego McLuhana we własnej osobie niemalże z rękawa, a ten, zwracając się do widza, mówi gościowi wprost, że g... wie o jego teorii. Jest rok 1977. I chociaż takie akcje w kinie już odchodziły, burząc linię widz-dzieło filmowe, u Allena jest to nadal świeże, nadal zabawne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest rok 2016. Kontynuując zapoznawanie się z filmową klasyfikacją oscarową, nadrabiam "Big Short". I co? I się wkurzam niemalże od początku. Nie, nie bawi mnie Anthony Bourdain (choć faceta uwielbiam), który na przykładzie "trzydniowego halibuta" w odgrzewanym gulaszu tłumaczy widzowi teorię CDO. Nie śmieszy mnie Jared Vennet z Deutsche Banku (Ryan Gosling) pokazujący swojego pracownika, niby Yanga z Chin, nie mówiącego po angielsku matematycznego geniusza i następnie tenże Yang, który mówi widzowi, że naprawdę nazywa się Jeong i w narodowym konkursie matematycznym był dopiero drugi... To nic nie wnosi. Tak samo, jak nic nie wnoszą definicje księgowych terminów pojawiające się na ekranie ani panienka w wannie tłumacząca "prostszymi słowami" teorie kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Żaden z tych zabiegów mnie nie wkręci w fabułę, przeładowaną terminami i przebitkami. No way.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podoba mi się obłęd w oczach Michaela Burry'ego (Christian Bale) - tylko ten facet mnie jakoś interesuje w gąszczu niepotrzebnych elementów.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ale to chyba za mało na Oscara.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Not big, short review.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuTt0uRCYCi8lheNs5Okypq8zGGzmXimzcPWLfItCdEp7EMftBrlcUHctY-hUD1tQL4_4rQF9s0ajBjBShdJHNL_mKVhPz9NSjF_QMgX1FKlY_9X8rx97t_9xHNiXa_iyjhIcqS66DYn8/s1600/The_Big_Short_teaser_poster.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuTt0uRCYCi8lheNs5Okypq8zGGzmXimzcPWLfItCdEp7EMftBrlcUHctY-hUD1tQL4_4rQF9s0ajBjBShdJHNL_mKVhPz9NSjF_QMgX1FKlY_9X8rx97t_9xHNiXa_iyjhIcqS66DYn8/s400/The_Big_Short_teaser_poster.jpg" width="256" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Big Short</i> (<i>The Big Short</i>). Reżyseria: Adam McKay, scenariusz: Adam McKay, Charles Randolph. Obsada: Christian Bale, Steve Carell, Ryan Gosling. Produkcja: USA 2015.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-37744409462754232762015-09-14T00:15:00.000-07:002015-09-14T00:15:37.324-07:00Nie wierzę ci, Manglehorn (Manglehorn, reż. D. G. Green)<div style="text-align: justify;">
U Woody’ego Allena jest życie i cała reszta. A tu jest życie. I tyle. Ni mniej, ni więcej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...Twoja historia jest dziurawa, Manglehorn. Dziurawe są też twoje motywacje, dziurawe są portrety tych, którzy cię otaczają. Nie tylko ty żyjesz w innej rzeczywistości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pełny tekst <a href="http://fathers.pl/zywot-czlowieka-zmeczonego/">tutaj</a>.</div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyEdp9r1MQwZ99009FjbXODpkix6-n1F-Llye1Iek0TUm4GCjYOZPU3m3-V9eu04DxL4Q3NmEH55ZBVJIShfFdkWm9W6mfVyxv5PA5OHMYngrS_W9YNLsjZj4fDH4qItIZyq4WU0cgLC0/s1600/Manglehorn-B1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiyEdp9r1MQwZ99009FjbXODpkix6-n1F-Llye1Iek0TUm4GCjYOZPU3m3-V9eu04DxL4Q3NmEH55ZBVJIShfFdkWm9W6mfVyxv5PA5OHMYngrS_W9YNLsjZj4fDH4qItIZyq4WU0cgLC0/s400/Manglehorn-B1.jpg" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Manglehorn</i>. Reżyseria: David Gordon Green, scenariusz: Paul Logan. Obsada: Al Pacino, Holly Hunter, Harmony Korine. Produkcja: USA 2014.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-71341802410464966102015-07-17T11:52:00.000-07:002015-07-17T11:53:22.770-07:00Porwani przez prąd życia (Drugi Hotel Marigold, reż. J. Madden)<div style="text-align: justify;">
Chaos. Prąd. Ruch. Ciągłe zmiany. Dla twórców filmu i bohaterów to właśnie jest sensem życia, niezależnie od jego etapu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
(...)</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ich starość nie jest nudna, przewidywalna. Wpisuje się w ciągły chaos i ruch życia. Bohaterowie „Drugiego Hotelu Marigold” z wiekiem nie stają się posiadaczami wszechmądrości, nie mają gotowych rozwiązań, nie siedzą w fotelu w herbatą, grzejąc nogi pod kocem. Dają sobie prawo, by popełniać błędy („bo jak nie kiedyś, to teraz”), by szukać, by chwytać to, co do nich przychodzi i – jak Muriel Donnelly – „nigdy nie udzielać rad”. Madden wybrał idealnych aktorów do głównych ról. Maggie Smith i Judi Dench, mając osiemdziesiąt lat i status wdów, nie wiedzą, co to aktorska emerytura. Nie zwalniają rytmu. Nadal grają pierwszoplanowe postaci, zachwycając kunsztem, wprawiając w podziw energią i bystrością umysłu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A pełna recenzja <a href="http://artpapier.com/index.php?page=artykul&wydanie=228&artykul=5080&kat=3">tutaj</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC4uKYXUEBzH8DNpzmQbN3BwKCFe9UpNFsfVgGOvnyAABHa50irAWYHH4BLSAm3aVwQy8oPCHTqTn3FUagdiQ5tjE_a2HlIcnMenv1OrOMlEqD7vv1l6dzmT6n24T52sRb_tm4F04pHxo/s1600/7685282.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgC4uKYXUEBzH8DNpzmQbN3BwKCFe9UpNFsfVgGOvnyAABHa50irAWYHH4BLSAm3aVwQy8oPCHTqTn3FUagdiQ5tjE_a2HlIcnMenv1OrOMlEqD7vv1l6dzmT6n24T52sRb_tm4F04pHxo/s400/7685282.3.jpg" width="275" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<span style="font-size: x-small;"></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Drugi Hotel Marigold</i> (<i>The Second Best Exotic Marigold Hotel</i>). Reżyseria: John Madden, scenariusz: Ol Parker. Obsada: Judi Dench, Maggie Smith, Bill Nighy. Produkcja: USA, Wielka Brytania 2015.</span></div>
<span style="font-size: x-small;">
</span>la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-87234948300147078362015-06-03T15:27:00.000-07:002015-06-03T15:27:09.512-07:00Czy to nadal ja? (Still Alice, reż. R. Glatzer, W. Westmoreland)<div style="text-align: justify;">
Alzheimer. Dla Alice Howland - uznanej profesor lingwistyki na Uniwersytecie Columbia - to brzmi jak wyrok.</div>
<div style="text-align: justify;">
Całe życie walczyła o miłość, o karierę, pracowała ciężko na swój sukces.</div>
<div style="text-align: justify;">
Intelekt był jej najważniejszym narzędziem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ta walka powoli zmienia swoje oblicze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy, żeby móc dać jeszcze choć jeden wykład.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy, żeby nie zgubić się we własnym domu.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy, żeby nie zapomnieć imion dzieci i daty swoich urodzin.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy o obecność.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy, żeby zapamiętać proste zdanie. Słowo. Sens.</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy, żeby ciało nie zwyciężyło nad umysłem</div>
<div style="text-align: justify;">
Walczy o to, żeby poranne wstanie z łóżka miało jeszcze znaczenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co przechowuje moja pamięć? </div>
<div style="text-align: justify;">
Wspomnienia. Obrazy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Imiona, daty. </div>
<div style="text-align: justify;">
Liczby. Dane.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kody. Hasła. Kwoty. </div>
<div style="text-align: justify;">
Konteksty. </div>
<div style="text-align: justify;">
Połączenia między rzeczami i nazwami rzeczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wiedzę użyteczną i bezużyteczną. </div>
<div style="text-align: justify;">
Rzeczy z pozoru nieistotne, bo wykonywane bezwiednie, automatycznie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co by się stało, gdybym ją straciła?</div>
<div style="text-align: justify;">
Zapomniałabym daty swoich urodzin i dat urodzin przyjaciół.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie mogłabym obsłużyć konta w banku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie potrafiłabym się poruszać w miejscach, które znam (znałam).</div>
<div style="text-align: justify;">
Czytałabym stale tę samą książkę, nie pamiętając początku.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie umiałabym kojarzyć ani nazywać.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie poznałabym własnego dziecka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie pamiętałabym, kim byłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie wiedziałabym, kim jestem teraz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Bliscy staliby się dla mnie obcymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Moja samodzielność ległaby w gruzach. </div>
<div style="text-align: justify;">
Straciłabym siebie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mózg, umysł tworzy naszą tożsamość.</div>
<div style="text-align: justify;">
Pamięć jest wszystkim.</div>
<div style="text-align: justify;">
Miłość jest pamięcią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS Ten film uświadamia nieuświadomione (choć temat nie jest nowy - również w kinematografii). </div>
<div style="text-align: justify;">
I to jest film dwóch kobiet: Julianne Moore i Kristen Stewart (tak!).</div>
<div style="text-align: justify;">
Zdecydowanie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ehZvbwd2MBiihF8VkEn3pbXi3husdLC7OVNnRstGFPXFjTaZzGy5pSM8sBAZjayyvfmUX7qBPKRlOMOPPF6uKic4bkdGV1I5MciDJrulNnOGC_kQrZHeslaPRWYBKyhSCzD07qxDGaY/s1600/film_10139_original_1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg7ehZvbwd2MBiihF8VkEn3pbXi3husdLC7OVNnRstGFPXFjTaZzGy5pSM8sBAZjayyvfmUX7qBPKRlOMOPPF6uKic4bkdGV1I5MciDJrulNnOGC_kQrZHeslaPRWYBKyhSCzD07qxDGaY/s400/film_10139_original_1.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Motyl Still Alice</i> (<i>Still Alice</i>). Reżyseria: Richard Glatzer, Wash Westmoreland, scenariusz: </span><span style="font-size: x-small;">Richard Glatzer, Wash Westmoreland</span><span style="font-size: x-small;">. Obsada: Julianne Moore, Alec Baldwin, Kristen Stewart. Produkcja: USA 2014.</span><br />
<div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span></div>
</div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-9188406358439366542015-05-07T01:38:00.000-07:002015-05-07T01:38:47.515-07:00A ja nie chcę się starzeć (Hotel Marigold, reż. J. Madden)<div style="text-align: justify;">
...Czasem po prostu wracasz. Nagle, z potrzeby, kierowany impulsem. Jak Graham Dashwood (Tom Wilkinson). Wracasz, by po prostu "cieszyć się tym miejscem" (jak Douglas Ainslie).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego "Hotel Marigold"? Po pierwsze dlatego, że to cudowny, ciepły, zabawny film (choć niepozbawiony refleksyjnych, słodko-gorzkich motywów). Po drugie dlatego, że jutro premiera "Drugiego Hotelu Marigold", której wprost nie mogę się doczekać. Po trzecie - Indie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Evelyn Greenslade - Judi Dench gra w tym filmie wspaniałą postać. Kobietę, z którą chętnie rozmawiałabym godzinami, z którą zasiadłabym przy stole lub w ogrodzie, by wspólnie pić kawę, patrzeć w niebo, wspominać. Silna, ale i subtelna, wrażliwa. Autentyczna i szczera. Z poczuciem humoru. I świetnie pasują jej indyjskie tuniki (kameez).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Douglas Ainslie (Bill Nighhy) - postać męska, która świetnie dopełnia Evelyn. To są dusze, które do siebie pasują. Douglas jest lojalny - jak mówi o nim jego żona, z dużym poczuciem przyzwoitości. Facetem, który nie łamie danego słowa, być może trochę konformistą. Przez to być może zapomina o swoich potrzebach, o ukrytej warstwie własnej osobowości, którą wyzwalają Indie i Evelyn.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Graham Dashwood (Tom Wilkinson) - ktoś, przed kim starość i świadomość upływającego czasu odkrywają jego prawdziwe tęsknoty. Facet podążający za głosem serca, któremu dopiero najważniejsze spotkanie w życiu przywraca spokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Muriel Donnelly (Maggie Smith) - mam wrażenie, że to odrzucenie, smutek i brak poczucia sensu przykuły ją do wózka. Cudownie się patrzy, jak rozkwita i odnajduje na nowo swoją drogę mimo podeszłego wieku.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Madge Hardcastle (Celia Imrie) i Norman Cousins (Ronald Pickup) - choć są trochę z innych bajek i się różnią, w gruncie rzeczy poszukują tego samego. Miłości. Uświadamia im to spotkanie, na którym pojawiają się ze zmienionymi personaliami. Początkowo udają po to, by osiągnąć cel.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jean Ainslie (Penelope Wilton) - to chyba najsmutniejsza postać całego filmu. Nie potrafi się odnaleźć ani jako dojrzała kobieta, ani jako żona. Pełna obaw, niepewna, sfrustowana; każda z prób wyjścia z tego stanu kończy się fiaskiem. Ale zakończenie pozostaje otwarte, być może Jean potrzebuje prawdziwego "wyłomu w murze".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Piszę o staruszkach, bo oni są najciekawsi w tym filmie. Obserwujemy ich sposoby radzenia sobie z upływającym czasem, z niemocą, z poczuciem bezsensu, samotnością. Każdy niesie ze sobą inną historię, osobistą tragedię, problemy. Każdy obiera inną ścieżkę. Najlepsze efekty komiczne i dramatyczne daje skrzyżowanie ich dróg. Przybywają niepewni przyszłości, nieświadomi, bezradni. Dają wiele z siebie, aby odbiegający od lukrowanej wizji z folderu hotel stał się ich miejscem. Hotel pięknieje, stając się odbiciem tego, co dzieje się z bohaterami. Każdy z nich otrzymuje co innego - pracę, pewność siebie, drugą szansę, poczucie spełnienia, radość życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Udowadniają, że nie liczy się wiek i moment w życiu. Zawsze można zacząć od nowa, wystarczy tylko chcieć.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTposfZIqTwiIWqF-myQdK6Jyo5nSy9Z-zuaqIiKGlSXlFFqzUfMBP8aUimK9fYu_DbIzKIJqpZWAN3OJHHd0gXHmKdkuJbfYrO5V4cwxcswJq3m41ZVuRfeIwdThqHvIRCvDpheUsuEc/s1600/7430557.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTposfZIqTwiIWqF-myQdK6Jyo5nSy9Z-zuaqIiKGlSXlFFqzUfMBP8aUimK9fYu_DbIzKIJqpZWAN3OJHHd0gXHmKdkuJbfYrO5V4cwxcswJq3m41ZVuRfeIwdThqHvIRCvDpheUsuEc/s400/7430557.3.jpg" width="273" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Hotel Marigold</i> (<i>The Best Exotic Marigold Hotel</i>). Reżyseria: John Madden, scenariusz: Ol Parker. Obsada: Judi Dench, Maggie Smith, Bill Nighy. Produkcja: Wielka Brytania 2012.</span></div>
<br />la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-22193066075670275592014-08-12T01:36:00.001-07:002014-08-12T01:36:51.910-07:00Wesołe jest życie staruszka (Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął, reż. F. Herngren)<div style="text-align: justify;">
Z lekką taką nieśmiałością powracam. Długa przerwa. Za długa. Choć filmowa raczej krótsza, całe szczęście.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię skandynawski czarny humor. Najczarniejszy z czarnych. Spiętrzenie absurdu na poziomie, który wyłącza odsiew w mózgu. Śmiech narasta, choć bywa okrutny ;). Dlatego nie zastanawiałam się nawet, czy iść do kina na "Stulatka, który wyskoczył przez okno i zniknął" (fenomenalnie długi tytuł, nieprawdaż?). Poszłam i nie żałuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy do domu spokojnej starości trafia facet, który od dzieciństwa niemalże zajmował się wybuchami, bombami i dynamitem, można podejrzewać, że spokój nie potrwa długo. I tak jest z Alanem Karlssonem (Robert Gustafsson). Tytuł filmu mówi wszystko - staruszek wychodzi w kapciach przez okno i słuch o nim ginie. Jednakże wszelkie wyobrażenia o zagubionym w gąszczu wielkiego miasta starcu czy biednym schorowanym człowieku, który doznał amnezji są całkowicie nietrafione. Karlsson ma się świetnie i przeżywa mnóstwo nieprzewidzianych przygód, uwikłany w wątek kryminalny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Narracja toczy się na dwóch polach - przeszłym i teraźniejszym. I trudno orzec, czy życie młodzieńca, czy staruszka przebiega w bardziej szalonym tempie. Komiczne portrety znanych postaci tych czasów (w dużej mierze niekoniecznie pozytywnych) przywodzą czasem na myśl odjechane pomysły Quentina Tarantino w "Bękartach wojny". A młody Karlsson jest trochę jak Forrest Gump - prosty, nieco naiwny młody człowiek, wrzucony w kocioł historii XX wieku, radzący sobie świetnie dzięki nieświadomości pewnych powiązań czy ograniczeń, dzięki temu wolny od strachu i nierzadko "walący prosto z mostu". Jednym i drugim kieruje los czy też zbiegi okoliczności. Obaj wychodzą z tego cało i z sukcesem. Alan nie rozmyśla długo, jaką wybrać ścieżkę. Po prostu działa. Zresztą jak tu się zastanawiać, kiedy młyn zdarzeń napędza się coraz bardziej. "Jest jak jest, a będzie co będzie" - powtarza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Barwna galeria postaci w wątku ucieczki z domu starców zachwyca i śmieszy. Jest tu cały gang motocyklowy z nierozgarniętymi, groźnie wyglądającymi osobistościami. Jest Gunilla, właścicielka słonia. Benny (David Wiberg), wieczny (i wiecznie niezdecydowany) student. Julius (Iwar Wiklander) - zawiadowca stacji o wielkim poczuciu humoru - którego Alan wciąga w swoje perypetie. Komisarz-flegmatyk, który podąża śladem uciekiniera Alana. Pim (Alan Ford) - który czeka na Bali na swoją kasę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Spokojna starość" Alana znajduje sobie inny czas i inne miejsce. Gdzie? Obejrzyjcie :).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrHjQxeKikIAngKBmnQK4FZltE52rJXsha4VHTJ2jhwj0zeKqGlXKEGcdVvA30iAQiyNrFhS6JvDchzZ06pqBEv5dYGLY-wSFZtcn_xK-hohR20WUEy18sgJldun1r0796VrM_UpOy1Qk/s1600/film.org.pl_7611326.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhrHjQxeKikIAngKBmnQK4FZltE52rJXsha4VHTJ2jhwj0zeKqGlXKEGcdVvA30iAQiyNrFhS6JvDchzZ06pqBEv5dYGLY-wSFZtcn_xK-hohR20WUEy18sgJldun1r0796VrM_UpOy1Qk/s1600/film.org.pl_7611326.3.jpg" height="400" width="276" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął</i> (<i>Hundraåringen som klev ut genom fönstret och försvann</i>). Reżyseria: Felix Herngren, scenariusz: Felix Herngren, Hans Ingemansson. Obsada: Robert Gustafsson, Iwar Wiklander, Mia Skäringer. Produkcja: Szwecja 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-2805256360252355692014-05-20T01:52:00.002-07:002014-05-20T01:53:06.505-07:00Po pierwsze: jedzenie (Niebo w gębie, reż. C. Vincent)<div style="text-align: justify;">
Czasem trzeba sobie ponarzekać. Nie prowadziłam dokładnych badań, ale być może człowiek robi się zdrowszy od tego, nie wiem ;).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pecha mam ostatnio albo słabszą kondycję. Dlaczego? Bo oglądam wiele filmów, ale jakoś trudno mi o nich pisać. Z każdym z nich jest coś nie tak. A to podoba mi się tak naprawdę tylko jedna scena ("Zniewolony"), a to doceniam wizualne szaleństwo i oczopląs, ale trochę gubi mi się sens ("Dziewczyna z lilią"). Ale o tym filmie piszę, chociaż też mi coś tutaj nie pasuje, coś nie układa się w dramatyczny ciąg.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Niebo w gębie" to film, w którym najwięcej dzieje się na talerzu. I bardzo dobrze, bo przecież o gotowanie tu poniekąd chodzi, aczkolwiek spodziewałabym się, że twórcom zależało bardziej na ukazaniu losów osobistej kucharki François Mitteranda, pani Hortense Laborie (oryginalnie Daniele Mazet-Delpeuch). A tu zaczynają się schody i narasta mnóstwo pytań. Skąd się wzięła? Dlaczego ona? Jak wyglądało jej życie, zanim została kucharką prezydenta? Czego nauczyły ją te dwie kuchnie, w których gotowała (prezydencka w Pałacu Elizejskim i ta w bazie polarników)? Czego pragnie, o czym marzy?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A tu nic z tych rzeczy! Przyjeżdża samochód, zabierając bohaterkę w podróż donikąd (nawet adres, pod który jedzie, nic jej nie mówi). Nie wiadomo, z czyjego właściwie polecenia Hortense ląduje w pałacu. Niewiele wiemy o jej życiu i relacjach z innymi ludźmi z najbliższego otoczenia, choć trochę dowiadujemy się z tego, co robi i o czym opowiada w prezydenckiej kuchni (widać jest lubiana w swoim regionie, bo w mig znajduje świetnych lokalnych dostawców, a z opowieści wiemy, że ceni się jej kuchnię, mimo źe nie skończyła żadnej szkoły). Ale pani Laborie to bohaterka, w której zasadniczo nic się nie zmienia. Od początku do końca jest kobietą, która zna własną wartość i potrafi walczyć o swoje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W filmie obie rzeczywistości (pałac - baza polarników) przeplatają się. Historia buduje się z puzzli stopniowo składanych w całość. Kontrasty są dość proste.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy jest coś, co w tym filmie porusza? Ano jest jedna scena. Jedna. Kiedy Mitterand schodzi nocą do kuchni, wiedziony wieścią, że przyjechała dostawa pierwszych trufli w sezonie. I tam siada z panią Laborie, jedząc grzankę z truflami i popijając dobrym winem. Widać porozumienie, czuć ciepło kuchni, która przywodzi na myśl babciną kuchnię z dzieciństwa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na pewno jest smakowicie i ślinka cieknie nie raz. Szkoda, że brakuje choćby wspomnienia tej wyżej wspomnianej babcinej kuchni i małej Hortense w niej (skoro sama mówi, że uczyła się gotować od mamy i babci, podkreśla wartość domowych potraw i tego sposobu przekazywania kulinarnej wiedzy, doświadczenia).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warto zwrócić uwagę na doskonale sfotografowane dania (Laurent Dailland), na muzykę wspaniałego Gabriela Yareda, na interesującą twarz Catherine Frot (w roli Hortense Laborie).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czy ja za wiele wymagam od tej historii? Obejrzyjcie sami, to może mi powiecie.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiueevUEd8uLCT1RJwqw0k5MZAN22dhQxqLAEb8PzeFbQQfx2dHGocZ3Te_YMIHyrQ66RG4cATsPpvU2Fz0rnokIL8SFMgi3eHCBYwc06d-Aag6_ndf5Mz8528Bo1qMCRUETEJ0DXOtRHc/s1600/7505880.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiueevUEd8uLCT1RJwqw0k5MZAN22dhQxqLAEb8PzeFbQQfx2dHGocZ3Te_YMIHyrQ66RG4cATsPpvU2Fz0rnokIL8SFMgi3eHCBYwc06d-Aag6_ndf5Mz8528Bo1qMCRUETEJ0DXOtRHc/s1600/7505880.3.jpg" height="320" width="225" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Niebo w gębie</i> (<i>Les Saveurs du Palais</i>). Reżyseria: Christian Vincent, scenariusz: Christian Vincent, Étienne Comar. Obsada: Catherine Frot, Jean d'Ormesson, Arthur Dupont. Produkcja: Francja 2012.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-75371861509486957122014-04-14T00:52:00.003-07:002014-04-15T08:13:30.989-07:00Czar(y) Mary (Ratując Pana Banksa, reż. J.L. Hancock)<div style="text-align: justify;">
1. Ona (P.L. Travers - Emma Thompson) "very British", on (Walt Disney - Tom Hanks) "very American". Tak różni, tak cudownie kontrastujący, tak kompletnie inaczej radzący sobie z własną "smutną historią". Do tego jeszcze bardzo sympatyczny Ralph (Paul Giamatti), na którego twarzy także gości American smile, choć nie jest to odzwierciedleniem beztroski jego życia. Wspaniałe role. Emma Thompson jako wkurzająca, zrzędliwa stara panna o nienagannych manierach (a także o denerwującej manierze). Tom Hanks jako pogodny i otwarty bogacz, którego jednak interesuje coś więcej niż pieniądze i czysta rozrywka. Oboje bardzo przekonujący. Oboje świetni. Ach, ach. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
2. Kontrastów jest tutaj więcej. Weźmy choćby zderzenie współczesności z przeszłością (dzieciństwem Pameli Travers). Te dwa światy są zupełnie inaczej zbudowane, sfotografowane, opowiedziane. Nawet w ramach świata przeszłego jest pęknięcie, które oddziela magię od brutalnej rzeczywistości. Te dwa aspekty kształtują przyszłą pisarkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
3. Walt Disney, który "uczy wiedźmę, jak być znowu szczęśliwą". Ona żyje przeszłością, nadal ją rozpamiętując. On stworzył wokół siebie bajkowy świat, którym uszczęśliwia dzieci i trochę siebie, ale się w tym nie zatraca. Jego smutna historia z przeszłości jest już przepracowana.
Piękne są te metody, którymi powoli Walt odkrywa wrażliwe wnętrze Pam, próbując zabliźnić w nim pewną starą ranę. Piosenka o puszczaniu latawca, która pomaga oderwać się od ziemi i choć na chwilę poczuć lekko. Wzruszenie. Szczerość. Disney jest tutaj świetnym psychologiem (oczywiście mam na myśli wyłącznie postać wykreowaną przez Toma Hanksa). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
4. Jest w tym filmie coś z "Marzyciela" Marca Forstera. Ojciec - Travers Goff (w tej roli niezły Colin Farrel) - to Piotruś Pan, który nie radzi sobie z rzeczywistością. I trochę James Barrie, mówiący córce: "nigdy nie przestawaj marzyć". Mała Helen (Ginty) to Peter Davies, który za wcześnie musiał dorosnąć (on mierzył się z chorobą matki, ona ma chorego ojca i niestabilną emocjonalnie matkę). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
5. Tytuł filmu jest bardzo znaczący. Bo przecież tak naprawdę o Banksa (Traversa Goffa) tu chodzi. On jest początkiem i końcem. Liczy się jego relacja z córką, liczy się miłość mimo wszystko (to imię, które Helen Goff przyjmuje jako swój pseudonim artystyczny) i liczy się postać, która ma ocalać pamięć o ojcu. Pamela Travers dopiero w pewnym momencie zrozumie, że razem z Disneyem walczą o tę samą sprawę, tylko zupełnie innymi drogami i myśląc o kimś zupełnie innym. On potrzebuje wąsów, a ona piosenki, która udowodni, że Banks jest w gruncie rzeczy dobrym człowiekiem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
6. Bo prawdziwa, dobra baśń nie jest głupiutką opowiastką, która chroni przed złem tego świata. Prawdziwa baśń zawiera w sobie i radość, i ból, i szczęście, i smutek, i to, co chroni, i to, co zagraża.
Brawo, reżyser (John Lee Hancock). Brawo, The Walt Disney Company.<br />
<br />
PS Oglądając film, pomyślałam: "ciekawe, czy rozważano obsadzenie Meryl Streep w roli P.L. Travers". Sprawdziłam. Rozważano ;).</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkJGNCHEQhqtL8_jDheKUQyhbKVkBzulMBAWAuzxGIe1CCKjM_G-qQZDMY6YnYn7RRM_ah9hBKEoDR29_UtV6WoYeOq4RAxCt27ttENwxyKcpqEOzYAVUFA0h_Tq1-8ayVnjJkl-csG6c/s1600/7589671.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjkJGNCHEQhqtL8_jDheKUQyhbKVkBzulMBAWAuzxGIe1CCKjM_G-qQZDMY6YnYn7RRM_ah9hBKEoDR29_UtV6WoYeOq4RAxCt27ttENwxyKcpqEOzYAVUFA0h_Tq1-8ayVnjJkl-csG6c/s1600/7589671.3.jpg" height="320" width="222" /></a></div>
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Ratując Pana Banksa</i> (<i>Saving Mr. Banks</i>). Reżyseria: John Lee Hancock, scenariusz: Sue Smith, Kelly Marcel. Obsada: Emma Thompson, Tom Hanks, Paul Giamatti. Produkcja: Australia, USA, Wielka Brytania 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-5011802174022690742014-04-06T01:05:00.000-07:002014-04-06T12:23:22.176-07:00Nie ma dokąd uciec (Sierpień w hrabstwie Osage, reż. J. Wells)<div style="text-align: justify;">
Obie silne. Obie charakterne, z temperamentem i poczuciem humoru (niekiedy dość okrutnym). Obie walą prosto z mostu, nie owijając w bawełnę, nie unikając dosadnych słów. Violet i Barbara, matka i córka, które dowodzą, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznam, że Julia Roberts (Barbara), która dotąd była mi dość obojętna, jest w "Sierpniu" doskonała. Wcale nie oddaje pola fantastycznej jak zawsze Meryl Streep (Violet), jest jej godną partnerką. Jest tu więcej niezłych popisów aktorskich, bo i obsada niemalże jak w Bollywoodzie - do mierzenia współczynnika ilości gwiazd na metr kwadratowy. A zatem: słodka idiotka Karen (Juliette Lewis, której rola w "Gorszej siostrze" mocno zapadła mi w pamięć), fajtłapowaty Mały Charles (Benedict Cumberbatch - może nie jestem jego fanką, ale postać Charlesa mi się podobała), Beverly, o którym niewiele się dowiadujemy, ale mnie wystarczy sama jego twarz (Sam Shepard).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Swego czasu filmy Dogmy, np. "Festen" Thomasa Vinterberga, pokazały mi, że najwięcej się dzieje przy rodzinnym stole, zapełnionym z mniej lub bardziej uroczystej okazji. Pranie brudów w domowym zaciszu ukazuje najgłębsze zadry, konflikty, mroczne tajemnice. Usadź spotykających się po latach domowników wokół stołu i obserwuj, co się będzie działo. Bardzo temu sprzyja jedność miejsca, czasu i akcji, obecna także w "Sierpniu w hrabstwie Osage" (scenariusz powstał na podstawie sztuki Tracy'ego Lettsa i tenże Letts jest jednocześnie scenarzystą filmu, więc niewątpliwie dba o charakter tekstu).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Sierpień" to ten typ filmu, w którym widzowi się wydaje, że zobaczył i usłyszał już to, co najgorsze . I wtedy obrywa obuchem w łeb. I jeszcze raz. I jeszcze. I znów. Liczy na wyzwolenie? Wyzwolenia nie ma i nie będzie. Bohaterowie (a głównie bohaterki, bo to one są na pierwszym planie) wpadają w koło losu. Te same błędy, te same niewłaściwe wybory matki powtarzają córki, nie zawsze mając tego świadomość. Niewierność i zdrada kazirodztwem pogania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Violet podejmuje jakby symboliczną próbę uwolnienia się od tych wszystkich zdarzeń, od ciągu powtórzeń, od choroby, od siebie samej, uciekając z samochodu Barbary. Tę nieudaną ucieczkę córka kwituje słowami: nie ma dokąd uciec. Barbara też w końcu ucieka, choć wydawałoby się, że to ona - najbardziej podobna do Violet - zostanie, by wypełnić los. Możemy się tylko domyślać, że będzie to równie nieudane wyzwolenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dla Violet leki odurzające są świetną przykrywką - może krzyczeć, płakać, śmiać się, kiedy chce, wsadzać domownikom szpile w ilości nieograniczonej, wrzeszczeć, na kogo chce, nie przebierając w słowach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostaje tylko dojmująca samotność. Samotna jest Violet, która się odurza, by nie widzieć i nie słyszeć (jej choroba to tylko symptom - ten rak toczy wnętrze całej rodziny, w dodatku to rak jamy ustnej, zapewne narastający wskutek milczącego zamiatania pod dywan). Samotny jest Beverly, który pije (choć stwierdza z uśmiechem, że taki mają z Vi kontrakt małżeński - ona bierze, on pije). Samotny jest Bill, któremu żona nie daje żyć i Barbara, którą zdradza mąż. Samotna jest Ivy, której nikt nawet nie posądza o to, że mogłaby kogoś mieć. Wszyscy ponadto wydają się być ślepi i głusi. Dopiero Johnna, pomoc domowa zwraca im na to dobitnie uwagę, waląc łopatą w pewien łeb.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Osage sierpień jest bardzo upalny. Ale nie ma w nim nic z wakacyjnej beztroski. I pomyśleć, że ten film to w dużej mierze komedia. Brr...<br />
<br />
PS Scena opowieści Violet o butach - mistrzostwo!</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSgRWwXXsWaFwj5-1HJAHcEmOUa2fNVRyXMvOfKMGdO7VJrXjNzow22hHqTONveMM3brcEFkzy3OM9xXRjgyTTdJNtRUO4lNrwhw4Z6gmPeHp98DTr78ZdRn10kjTClTotnx-mn4RAhc/s1600/7591502.3+(1).jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMSgRWwXXsWaFwj5-1HJAHcEmOUa2fNVRyXMvOfKMGdO7VJrXjNzow22hHqTONveMM3brcEFkzy3OM9xXRjgyTTdJNtRUO4lNrwhw4Z6gmPeHp98DTr78ZdRn10kjTClTotnx-mn4RAhc/s1600/7591502.3+(1).jpg" height="320" width="222" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Sierpień w hrabstwie Osage</i> (<i>August: Osage County</i>). Reżyseria: John Wells, scenariusz: Tracy Letts. Obsada: Meryl Streep, Julia Roberts, Juliette Lewis. Produkcja: USA 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-57633125695017879012014-03-21T04:29:00.002-07:002014-03-21T04:29:18.955-07:00Samotny w sieci (Ona, reż. S. Jonze)<div style="text-align: justify;">
W tegorocznej edycji oscarowej było sporo filmów o czymś. I spotkał je ten sam los - nie dostały Oscarów. Nie wypowiadałam się dotąd na temat gali, nominacji i zwycięzców, bo nie pierwszy raz jestem mocno zawiedziona (zresztą nie należę do fanów Akademii i jej werdyktów). Bo ja rozumiem, wiecie, że taka "Grawitacja" jest fajnym eksperymentem, swego rodzaju fenomenem jeśli chodzi o zdjęcia i efekty. Jestem w stanie też zaakceptować nagrody za muzykę i montaż. Ale najlepsza reżyseria? Mój Boże...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W każdym razie, kończąc dygresję - przynajmniej jeden Oscar jest prawdziwie zasłużony. Za film o czymś. Za najlepszy oryginalny scenariusz dla Spike'a Jonze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Phoenix przystojny (!!!) - no to jest dla mnie wprost nieprawdopodobne. Nie sądziłam, że to kiedyś powiem/napiszę. Wiem, wiem, wielka w tym zasługa kostiumów i charakteryzacji. Błękit ócz jego też podrasowali? Chyba nie, on zdaje się być prawdziwy. Rola też niezła, Phoenix świetnie wygląda jako zakochany facet. Ten uśmiech coś w sobie ma.</div>
<div style="text-align: justify;">
Amy Adams na drugim planie bardzo dobra. Zarówno sama, jak i w duecie z Phoenixem.</div>
<div style="text-align: justify;">
I jaki fenomenalny pomysł z tym, żeby Scarlett Johansson zagrała tylko głosem! Ten głos jest jej prawdziwym atutem (abstrahując od dyskusji, które wybuchły po tym, jak nagrała płytę). Napiszę to, choć jestem kobietą - ten głos może pieścić zmysły. I zapewne właśnie o to chodziło - świetny wybór.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film "Ona" jest zarazem piękny i trochę przerażający. Piękny - bo przecież opowiada o miłości, jej różnych obliczach. O ludzkich emocjach, relacjach, potrzebach. Przerażający - bo system operacyjny z własną osobowością, całkowicie spełniający potrzeby użytkownika nie wydaje mi się całkowicie odrealniony. Nie wydaje mi się też niemożliwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W czasach nowych mediów, w których obecnie żyjemy, wiele dyskusji już się przetoczyło i wiele się toczy na temat wizerunku w internecie, awatarów, kreacji osobowości, samotności, rzeczywistości realnej (taa) i wirtualnej, niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą internet. W filmie Jonze te dwie rzeczywistości współistnieją na równych prawach. Theodore (Joaquin Phoenix) jest prawdziwie przekonujący w swych opowieściach o miłości do wirtualnej kobiety. Dzięki postępowi techniki Samantha wkracza w jego świat całkowicie, bo mikrosłuchawkę i mikroodbiornik Theodore może zabrać wszędzie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co ciekawe, to system operacyjny z własną osobowością wyzwala w Theodorze prawdziwe emocje. Pomaga mu poznać jego potrzeby, głęboko skrywane lęki i zahamowania - dzięki temu mężczyzna może pewnego dnia napisać szczery list do byłej żony (do tej pory pisał piękne miłosne listy głównie za inne osoby i dla innych osób). To ona wcześniej zarzucała mu, że boi się prawdziwych emocji, że od nich ucieka (i idzie na łatwiznę, żyjąc "w związku" z wirtualną).</div>
<div style="text-align: justify;">
A Rooney Mara już tak zapadła w pamięć widzom poprzez charakterystyczny wizerunek w "Dziewczynie z tatuażem", że w roli byłej żony Theodore'a - Catherine - staje się prawie nierozpoznawalna :).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wniosek dotyczący związków wysnuwa się tutaj głównie z relacji realny - wirtualny: miłość nie jest statyczna. To relacja dwóch osób, które się zmieniają, dojrzewają, nabywają nowych doświadczeń, rozwijają się. Nie można projektować na drugą osobę swoich potrzeb, oczekiwań i z nich budować jej wizerunek. W końcu zacznie udawać kogoś, kim nie jest...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNDz1zxSHwexQRWzVTkz0-mLizvhX1CPxOHb0jyMaeMcLzmKBLJxyI4RDxhv_XltCqhLvJD6fHQ2yikyEiMSDh1RKqHWgL00uCZEv6qlDQnznlsiqPO7PwUDyaY0RlCy0mVXb4q0tYXSc/s1600/7595144.6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNDz1zxSHwexQRWzVTkz0-mLizvhX1CPxOHb0jyMaeMcLzmKBLJxyI4RDxhv_XltCqhLvJD6fHQ2yikyEiMSDh1RKqHWgL00uCZEv6qlDQnznlsiqPO7PwUDyaY0RlCy0mVXb4q0tYXSc/s1600/7595144.6.jpg" height="320" width="224" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Ona</i> (<i>Her</i>). Reżyseria: Spike Jonze, scenariusz: Spike Jonze. Obsada: Joaquin Phoenix, Amy Adams, Scarlett Johansson. Produkcja: USA 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-37940801225711648062014-02-26T05:11:00.001-08:002014-02-26T05:11:28.087-08:00Wydanie drugie. Wydanie drugie poprawione (Time, reż. Kim Ki-duk)<div style="text-align: justify;">
Ten film nie jest moim nowym odkryciem. Widziałam go już kilka razy i coś kazało mi go obejrzeć po raz kolejny. Bo niegodne jest, żeby o nim nie powiedzieć (nie napisać) ani słowa. To jeden z tych, gdzie wiele elementów, wiele scen mocno zapada w pamięć. Podobnie jest z innymi filmami Kim Ki-duka, którego bardzo lubię (nie wszystkie jednak działają tak samo).</div>
<div style="text-align: justify;">
Za wiele jest myśli, które się kłębią w mojej głowie za każdym razem, gdy oglądam "Time". Można by długo pisać. Podzielę się częścią z nich, aby zachęcić, nie przegadując tematu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
1. Kaligrafia twarzy podnosząca chirurgię plastyczną do rangi sztuki, a obok dosłowność operacji (nacinanie tkanek, krew, bezwład). </div>
<div style="text-align: justify;">
2. Rzeźby, z których każda coś mówi (dłonie ze schodami prowadzącymi donikąd, które przypominają o czasie przeciekającym przez palce - zwłaszcza, gdy rzeźba jest zanurzona w wodzie). </div>
<div style="text-align: justify;">
3. Rutyna - która dla jednych jest pewnym znakiem stabilizacji, a w innych budzi strach przed nudą i ostateczną utratą. Miłość, która zagarnia tak mocno, że staje się niemal zaprzeczeniem miłości. Która rani (a w końcu nawet zabija) przez to, że jest tak silna. A może przez tę nieustanną pogoń za czymś nieokreślonym?</div>
<div style="text-align: justify;">
4. Twarz, której zmiana być może potrafi wpłynąć na osobę, na relację. Tylko wtedy, gdy jest obrazem duszy? Dlaczego bohaterka wybiera twarz? I dłonie, które powinny pasować. Tylko wtedy dwoje kochanków może być pewnych swej relacji. Pewnych, że druga osoba jest tą, której szukaliśmy.</div>
<div style="text-align: justify;">
5. Zabawa w poszukiwanie, w domysły, w zasłanianie i odkrywanie. Bawi, ale i boli.</div>
<div style="text-align: justify;">
6. Ten malowniczy obłęd bohaterki... Przeraża, ale i fascynuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Widz wpada w pętlę czasu. Czas zatacza koło (jak w tytule innego filmu Kim Ki-duka "Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna"). Jak się okazuje w finale, nic w tej opowieści nie jest do końca proste i oczywiste. Dzięki ostatniej scenie historia opowiedziana w filmie zyskuje walor uniwersalności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
...Nigdy nie nazywaj kogoś napotkanego wariatem. Być może los zetknął cię z twoim alter ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR7u8hBo_4vMySFyJi-76oLvffR_ZRgwR6A5iApSrEt0xy8Lym_fIovo9vjrn1yTJFLQ8StOWtK0QKgRhDOQgzcqtXPsp7OR2R9IFpqDFVtEnnTgT4RMIs8V3fzdDrxl0ib242JE-F1P8/s1600/7536319.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiR7u8hBo_4vMySFyJi-76oLvffR_ZRgwR6A5iApSrEt0xy8Lym_fIovo9vjrn1yTJFLQ8StOWtK0QKgRhDOQgzcqtXPsp7OR2R9IFpqDFVtEnnTgT4RMIs8V3fzdDrxl0ib242JE-F1P8/s1600/7536319.3.jpg" height="320" width="222" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: x-small;"><div style="text-align: justify;">
<i>Time</i> (<i>Shi gan</i>). Reżyseria: Kim Ki-duk, scenariusz: Kim Ki-duk. Obsada: Ha Jung-woo, Park Ji-yeon, Seong Hyeon-a. Produkcja: Japonia, Korea Południowa 2006.</div>
</span><div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-58848860226308817632014-02-21T05:28:00.002-08:002014-02-21T05:29:29.070-08:00Rocznica<div style="text-align: justify;">
Nie przepadam za wpisami okolicznościowymi, ale zupełnie przypadkowo zajrzałam do archiwum bloga i ku swemu zdumieniu zauważyłam, że dwa dni temu (19.02) minął rok od pierwszego wpisu. Nie mogę uwierzyć w to, jak szybko minął ten czas. Dzięki <i>Filmowym Urywkom</i> przeczytałam wiele wspaniałych recenzji na blogach, które w tym czasie odnalazłam (i odnajduję nadal z wielką radością). Poznałam osoby, których teksty podziwiam i z którymi chętnie dyskutuję :). Bo moja miłość do kina trwa znacznie dłużej, a otwarcie na produkcje, które niekoniecznie są w głównym nurcie, zawdzięczam wielu festiwalom filmowym, znowu ludziom, z którymi los mnie zetknął tu i tam, własnej chęci poszukiwania. Nigdy nie sądziłam, że z tego powstanie blog, ale pojawiła się chęć pisania właśnie w tej formule. Urywkami. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dziękuję tym, którzy czytają, komentują, polemizują. Mam nadzieję na jeszcze wiele postów, dyskusji, ciekawych odkryć filmowych (i tekstowych).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozdrawiam ciepło!</div>
<div style="text-align: justify;">
la-di-da.</div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-21524674748744215032014-02-14T13:28:00.000-08:002014-02-14T13:29:52.580-08:00Kobiety kontra wojna (Dokąd teraz?, reż. N. Labaki)<div style="text-align: justify;">
Pełnokrwiste postacie kobiece, niepozbawione humoru, świadome swej siły. Mądre i znające sposoby, jak ujarzmić mężczyzn, jak rozładować bojowe nastroje, skierować męską energię na inne tory. Zabawne. Piękne i charakterystyczne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubię kobiety, które pokazuje w swoich filmach Nadine Labaki. Swoją twórczością składa niejako hołd kobietom. Lubię też opowieści takie jak ta: lekkie i z humorem, mimo poważnych i bolesnych wydarzeń w tle. Z takimi momentami, w których łza kręci się w oku albo zastyga uśmiechnięta twarz. Z lekko absurdalnym komizmem, który, jak się okazuje, nie do końca jest absurdalny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W "Dokąd teraz" świat męski jest ogarnięty wojną, pełen przemocy, którą może wywołać choćby mała iskra. Wystarczy najmniejszy powód, aby dotychczasowi przyjaciele czy sąsiedzi rzucili się na siebie z pięściami. Dochodzą do tego konflikty na tle religijnym, które być może nie istniałyby, gdyby nie były podsycane wydarzeniami z zewnątrz. To dlatego kobiety z tej małej społeczności próbują zagłuszyć sygnały spoza, protestując przeciwko oglądaniu wiadomości na jedynym w wiosce telewizorze, wyłączając radia, ostatecznie wyrywając kable. Męska zapalczywość rośnie, karmiąc się wieściami o religijnych wojnach. Przypomina mi się film Deepy Mehty "Ziemia", gdzie niemalże z dnia na dzień przyjaźniący się dotąd hindusi i muzułmanie stają się wrogami. Tam też rozłam religijny rozbija małą, żyjącą dotąd w pokoju, społeczność.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kobiety w filmie Labaki mają dość męskich wojen, w których matki, żony, siostry cierpią najbardziej, płacząc po zabitych, opatrując rannych. To strasznie boli, kiedy ginie dziecko lub kiedy okłada je pięściami silny facet, którego wkurzyła z pozoru niewinna dziecięca psota. Co robią kobiety, by położyć temu kres? Ich kreatywność nie zna granic. Widzowi uśmiech nie schodzi z twarzy, kiedy podziwia ich umiejętności. Ich sposoby na przezwyciężenie testosteronu są czasem zaskakujące i kontrowersyjne, ale... działają. Kobiety odnajdują swoją siłę w jedności, choć dzieli je religia, tak samo jak mężczyzn. Ale w tej małej wiosce meczet i kościół wspołistnieją obok siebie, a ksiądz i imam to jedyni mężczyźni, którzy stoją po stronie kobiet, pomagając im w walce o pokój.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Dokąd teraz" to udana kompozycja kadrów, muzyki, tańca, kolorów. Wplecione w całość musicalowe sceny dodają smaku, budują nastrój, dookreślają to, czego nie słychać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I ta piękna końcowa scena męskiej bezradności! Majstersztyk.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8U5aa_ENOmvWtNGQ1QjaRdhXagfDJVyfCKiYwK7ntHZvN56UfOwJAG_eJVrvdon29kpAtl0ifnCxrjF5GBw7C78zw7VItNF80SGmwnxjXAis8aAmbqE0VHJzNlm9w8fAYJM7SGIfX_iw/s1600/7466166.6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8U5aa_ENOmvWtNGQ1QjaRdhXagfDJVyfCKiYwK7ntHZvN56UfOwJAG_eJVrvdon29kpAtl0ifnCxrjF5GBw7C78zw7VItNF80SGmwnxjXAis8aAmbqE0VHJzNlm9w8fAYJM7SGIfX_iw/s1600/7466166.6.jpg" height="320" width="224" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Dokąd teraz?</i> (<i>Et maintenant, on va où?</i>). Reżyseria: Nadine Labaki, scenariusz: Nadine Labaki, Jihad Hojeily, Rodney El Haddad, Sam Mounier. Obsada: Nadine Labaki, Yvonne Maalouf, Claude Baz Moussawbaa. Produkcja: Francja, Włochy, Liban, Egipt 2011.</span></div>
<br />
<br />
<br />la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-36586920930114012162014-01-28T09:28:00.003-08:002014-01-28T11:18:46.951-08:00Przewrotna historia upadku (Wilk z Wall Street, reż. M. Scorsese)<div style="text-align: justify;">
Zakazany w Nepalu, w Singapurze z ograniczonym dostępem, w Emiratach, Indiach, Libanie skrócony o kilka scen. Z jednej strony to barbarzyństwo, z drugiej - wcale się nie dziwię. Ten film jest niebezpieczny. Niebezpiecznie wciąga w świat bohaterów, ukazuje wszelkie przekręty związane z zarabianiem grubych pieniędzy jako niebezpiecznie łatwe i nawet fajne. A do tego Leonardo do Caprio jest w roli Wilka (Jordana Belforta) szalenie przekonujący. Od niego po prostu nie da się oderwać wzroku. Refleksja w stylu "zmarnowałeś sobie życie, człowieku" przychodzi do widza dość późno. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Są tacy, którzy przypisują temu filmowi wiele rekordów. Między innymi pada w nim rekordowa ilość słów "f**k". Co ciekawe, w rankingu są też <a href="http://www.filmweb.pl/news/%22Wilk+z+Wall+Street%22+jest+rekordowo+wulgarny-101529">dwa inne filmy Martina Scorsese</a>. Widać nie nowina dla niego. To też niebezpieczne, bo bohaterowie używają tych słów wyjątkowo zgrabnie. Te dialogi by nie brzmiały w innej konfiguracji. No po prostu nie :). Bohaterowie biją też rekordy w ilości rzeczy zakazanych, które robią. Seks, narkotyki, prostytucja, ciemne interesy, orgie, masturbacja na oczach wszystkich. Ale to wszystko odbywa się z zachowaniem sporego poczucia humoru, często ironicznego. Bywa, że stężenie absurdu sięga zenitu, Scorsese wyciąga kolejne asy z rękawa, akcja gna, widz się wikła i głębiej wchodzi w filmowy świat. Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam podczas seansu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Di Caprio zagarnia scenę. Scorsese daje mu po raz kolejny główną rolę po "Gangach Nowego Jorku", "Aviatorze" i "Infiltracji", znów trafiając w dziesiątkę. Ale nie sposób nie wspomnieć także o absolutnie uroczym Jonahu Hillu w roli przyjaciela i prawej ręki Belforta, Donniego Azoffa. Margot Robbie w roli seksownej i prowokującej żony Jordana też niezła (ma kobieta ciało!). Moją listę aktorów wartych wspomnienia zamykają Matthew McConaughey, Rob Reiner (świetna rola ojca), Joanna Lumley i Kyle Chandler. Do kompletu świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa (muzyka: Howard Shore; znany m. in. z "Hobbita", "Cosmopolis", "Niebezpiecznej metody", "Wątpliwości") i mistrzowski montaż (Thelma Shoonmaker, która pracowała już przy wymienionych wyżej filmach Scorsese z Leonardo di Caprio).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Wilk z Wall Street" to taka trochę przewrotna historia upadku złotego dziecka, brokera chciwego pieniędzy, a przy tym niezwykle utalentowanego (tak, w pewnym sensie ten film powinni obejrzeć trenerzy sprzedaży, choć nie namawiam do wykorzystywania wszelkich technik ;)). Jedyny zarzut: mam wrażenie, że film jest pod koniec odrobinę przegadany, bo siada napięcie. Ale wartka akcja całości zdecydowanie usuwa ten drobny mankament.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlB4oIKq-snGbpPk2huyMrHyOu2x_ndjkHO4KW2SofxuHvMoZ6G3MbIOiZZWbpcIa3076IUPt4N5iKwckHF_IWNYzqHGt24Uv03zbaCQDcu_cZaZxMRrVEeECZz-2baPOhf2RL3q2cjlY/s1600/82382552.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlB4oIKq-snGbpPk2huyMrHyOu2x_ndjkHO4KW2SofxuHvMoZ6G3MbIOiZZWbpcIa3076IUPt4N5iKwckHF_IWNYzqHGt24Uv03zbaCQDcu_cZaZxMRrVEeECZz-2baPOhf2RL3q2cjlY/s1600/82382552.jpg" height="320" width="216" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Wilk z Wall Street</i> (<i>The Wolf of Wall Street</i>). Reżyseria: Martin Scorsese, scenariusz: Terence Winter. Obsada: Leonardo di Caprio, Jonah Hill, Matthew McConaughey. Produkcja: USA 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-22895959547788408532014-01-01T04:07:00.001-08:002014-01-01T04:07:22.873-08:00Czarny beret i białe rękawiczki (Kamerdyner, reż. L. Daniels)<div style="text-align: justify;">
Krwawa bawełna. Gdzieś już to widziałam. A, tak - w "Django". I choć temat trochę podobny, całkowicie różne są te dwa filmy i sposób podejścia do kwestii biali-kolorowi, dyskryminacja, historyczny podział. Różnica gatunkowa (dramat/western i film biograficzny) też zaznacza się wyraźnie. Nie ma nawet co porównywać obrazów Tarantino i Lee Danielsa. Jedno jest natomiast pewne - oba są warte zauważenia. Co ciekawe, jeden pojawił się na polskich ekranach na początku roku, drugi zaś na końcu. Temat powrócił.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
"Kamerdyner" to nie jest dzieło kontrowersyjne z założenia. Raczej chodzi o stworzenie pewnej narracji podszytej historią, przedstawiającej sytuację i ewolucję tej sytuacji na przestrzeni dziejów, bez jednoznacznego opowiadania się. Są sprawy bolesne, są dramaty jednostek, rodzin, całych społeczności. Potężna jest dawka historii pomieszczona w trochę ponaddwugodzinnym filmie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Daniels niczego nie ukrywa, nie przemilcza, ale i nie stara się drażnić nikogo. Potępia sam rasizm w każdej postaci, ale nie nadaje mu określonej twarzy. Tworzy film wysmakowany, z bogactwem pięknych ujęć, ze świetną muzyką towarzyszącą również "historycznie" pokazywanym scenom. Obsada gwiazdorska, ujawniająca się stopniowo. Genialny i bardzo przekonujący Forest Whitaker. Fascynująco śledzi się, jak buduje osobowość bohatera. Jak zmienia się jego twarz. I ten głos... Świetna Oprah Winfrey. Doskonale dobrani aktorzy do ról prezydenckich (John Cusack, Robbie Williams, Alan Rickman, James Marsden, a do tego olśniewająca jak zawsze Jane Fonda w roli Nancy Reagan). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W filmie "Kamerdyner" nie ma bohaterów nieomylnych. Każdy coś zyskuje, każdy coś traci. I nie ma tu potępienia tych postaw; Daniels ich nie ocenia. Każdy z bohaterów walczy na swój sposób, próbuje przetrwać na swój sposób (choć ojciec nosi białe rękawiczki, a syn czarny beret). Bywa, że ojciec - Cecil Gaines - jest "wywrotowcem" bardziej niż jego syn Louis, który przystępuje do Czarnych Panter (choć wydaje się, że Cecila charakteryzuje raczej konformistyczna postawa). I bywa, że synowi opadają klapki z oczu, gdy widzi konieczność zabijania z zimną krwią, a ojciec odzyskuje widzenie, zdając sobie sprawę ze straty więzi z synem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mnie osobiście montaż uderza najbardziej. Ten kontrast sytuacji i historii, które się zestawia - Czarne Pantery i kamerdynerzy w Białym Domu. Spokój polerowania sreber kontra dramatyczna sytuacja pasażerów autobusu wolności. Wielki ukłon w stronę Joego Klotza, bo te kompozycje montażowe naprawdę robią wrażenie. Oscarowe? Być może, a nawet oby.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten film po prostu dobrze się ogląda. Do kin, drodzy Państwo, do kin.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRqP6rbYv9G11doNXeIJBRGTZo_esc2cy7Eh4bjK8bR5-utxReO0AaeCA6kLPlb0dr9ZXaPFc6dwsqPdxtvQRO5pimzbQjjU9si4E2IK3Kmbiw0zp_inS-cLlGgEphkyALw3cTLiu14k/s1600/Kamerdyner-Plakat-01m.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggRqP6rbYv9G11doNXeIJBRGTZo_esc2cy7Eh4bjK8bR5-utxReO0AaeCA6kLPlb0dr9ZXaPFc6dwsqPdxtvQRO5pimzbQjjU9si4E2IK3Kmbiw0zp_inS-cLlGgEphkyALw3cTLiu14k/s320/Kamerdyner-Plakat-01m.jpg" width="222" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Kamerdyner</i> (<i>The Butler</i>). Reżyseria: Lee Daniels, scenariusz: Danny Strong. Obsada: Forest Whitaker, Oprah Winfrey, Robin Williams. Produkcja: USA 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-2365784931254256792013-12-17T00:49:00.001-08:002013-12-17T00:49:12.586-08:00Po prostu kapitan (Kapitan Phillips, reż. P. Greengrass)<div style="text-align: justify;">
Wspaniałe aktorstwo, świetnie poprowadzona historia (opowiedziana w prosty sposób, bez niepotrzebnych dodatków i środków koloryzujących) i mocna, poruszająca scena finałowa. Tak w wielkim skrócie mogłabym wymienić główne zalety "Kapitana Phillipsa".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Opowiedziana w filmie historia jest prawdziwa. To jest jej wielka siła. Chwała Paulowi Greengrassowi, że nie podkreślił sztucznie jej autentyczności, nie dodał od siebie fajerwerków i nie zrobił z Phillipsa Supermana. Film i bez tego świetnie trzyma w napięciu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dawno nie widziałam Toma Hanksa na ekranie. Dobrze jest zobaczyć, że aktor nadal trzyma najwyższą formę. Jego postać jest autentyczna, budzi prawdziwe emocje. Widać, kto jest kapitanem na statku Maersk Alabama. Kto naprawdę "ma jaja", potrafi zachować zimną krew i umiejętność szybkiej analizy sytuacji, choć przyjdzie mu za to zapłacić pozrywanymi nerwami i balansowaniem na cienkiej linie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawy jest duet Tom Hanks - Barkhad Abdi (Muse, najbardziej wyrazisty z piratów). Dwóch przeciwników, gra ich spojrzeń, psychologiczna walka. Do końca nie jesteśmy pewni, jak się rozegra, co się stanie, jakie skutki pociągną za sobą pewne słowa czy gesty. Obaj wiele potrafią wyrazić twarzą, oczami; podkreślają to świetne zdjęcia Barry'ego Ackroyda. Co ciekawe - Abdi nie miał przed "Kapitanem Phillipsem" żadnego doświadczenia aktorskiego, a jest prawdziwie godnym partnerem dla Hanksa. Prawdziwy talent. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tylko widz czasem dziwi się: jak to możliwe, że jedna mała łódź jest w stanie postawić wielki kontenerowiec w stan realnego zagrożenia? Jak to możliwe, że załoga wielkiego statku pływa bez ochrony, bez żołnierzy? I wreszcie - jak to możliwe, że kontenerowiec płynie trasą, której niebezpieczeństwa są znane załodze? Jak to możliwe w naszych czasach? Całe szczęście - jak dowiedziałam się z wywiadów z prawdziwym Richardem Phillipsem - zmieniły się zasady i załoga pływa z ochroniarzami (choć i tak w wielu rejonach piractwo nadal się szerzy - niekoniecznie w okolicach Somalii, ale także Nigerii , w Ameryce Południowej, Indonezji etc.). Kapitan nie ukrywa realności zagrożenia w czasie opowiedzianych w filmie wydarzeń. Mówi: "byłem przekonany, że moja historia skończy się kulką w głowie. Nie spodziewałem się, że amerykańskim wojskom uda się mnie odbić".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym, którzy zgadzają się, że życie pisze najlepsze historie, polecam ten film. Polecam go też fanom Toma Hanksa i fanom dobrze zagranego, solidnego kina. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPWYLEvGTLN_wflPOh3N_a-5mZe2xyo-msW6dh4PHDHHp87Qwh_6lBIurSKq33iLxF8SdcJfBgeORq1qgOiesoPUMRKaVDBuidxeuOAFcl_vRep3nUrjJxO1p2K43rmceQASDcY2slxG4/s1600/kapitan_phillips.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPWYLEvGTLN_wflPOh3N_a-5mZe2xyo-msW6dh4PHDHHp87Qwh_6lBIurSKq33iLxF8SdcJfBgeORq1qgOiesoPUMRKaVDBuidxeuOAFcl_vRep3nUrjJxO1p2K43rmceQASDcY2slxG4/s320/kapitan_phillips.jpg" width="223" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br /><div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Kapitan Phillips</i> (<i>Captain Phillips</i>). Reżyseria: Paul Greengrass, scenariusz: Billy Ray. Obsada: Tom Hanks, Barkhad Abdi, Faysal Ahmed. Produkcja: USA 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-11769488561025185272013-11-13T05:41:00.002-08:002013-11-13T05:41:50.505-08:00Bogini miłości, bogini zemsty (Wenus w futrze, reż. R. Polański)<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Skąd przyszła? - darmo śledzić kto pragnie,</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Gdzie uszła? - nikt jej nie zbada.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie,</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Jak ognik nocny przepada.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;">(A. Mickiewicz)</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[1] Mathieu Almaric i Emmanuelle Seigner spotkali się już na planie świetnego "Motyla i skafandra" Juliana Schnabla. Ale ich duet w "Wenus w futrze" to prawdziwa perełka. Oboje są elektryzujący, intrygujący - zarówno osobno, jak i w niejednoznacznej grze, jaką ze sobą prowadzą. Ich rozmowa kluczy między pomieszczonymi w sztuce dialogami a didaskaliami, płynnie przechodzi z interakcji bohaterów "Wenus w futrze" do relacji Thomasa i Wandy. To wszystko zamknięte w małej, kameralnej przestrzeni podrzędnego teatru. Roman Polański tę intymność, którą osiągnął w "Rzezi" (a jeszcze wcześniej w "Nożu w wodzie") posuwa znacznie dalej. Tylko dwoje aktorów, dwoje ludzi (mężczyzna i kobieta) oraz rozpięta między nimi siatka pragnień, obsesji, niedopowiedzeń, namiętności, emocji. Tylko oni, światło i muzyka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[2] Almaric to niemal skóra zdjęta z młodego Polańskiego. Uderzające podobieństwo i ekspresja. Grany przez niego bohater, Thomas (a także Severin Kussemsky, bohater reżyserowanej przez Thomasa sztuki), zwłaszcza w scenie ostatecznego upokorzenia przypomina mocno bohatera "Lokatora" (1976) granego przez samego Polańskiego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[3] Wanda (Seigner) przechodzi liczne metamorfozy. Niewiele o niej wiadomo. Kiedy już wydaje się, że coś wiemy, obraz znika, a na jego miejsce pojawia się zupełnie inny. Skąd się wzięła, skąd czerpie swoją wiedzę i doświadczenie? Jest aktorką czy tylko intrygantką? Jaki jest jej prawdziwy cel? Czy ma jedno oblicze, którego razem z Thomasem moglibyśmy być pewni? Wenus, bachantka czy Fanny von Pistor z eksperymentu Sachera-Masocha?</div>
<div style="text-align: justify;">
Z biegiem czasu Wanda coraz bardziej przypomina wytwór wyobraźni, wizję zmęczonego ciężkim dniem reżysera, zbudowaną z jego uczuć, ambicji, pragnień czy obsesji, literackich nawiązań różnych epok. Czy to ona w niewidoczny sposób otwiera drzwi teatru na początku filmu i zamyka je na końcu?</div>
<div style="text-align: justify;">
Czy ten dramat rozgrywa się naprawdę, tylko na scenie czy w głowie Thomasa?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[4] Szowinizm, fetyszyzm, feminizm, sado-maso, eros i tanatos, dominacja i upokorzenie? Walka płci? Zniewalająca siła kobiecej seksualności? Współczesne problemy ubrane w dawne kostiumy? A może głównie ironia i satyra, próba wywiedzenia pewnych tendencji z literackich, historycznych, psychoanalitycznych uwarunkowań? I pytanie, które pojawia się często: ile w tym autobiografii reżysera?</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie chcę odpowiadać na te pytania jednoznacznie, z pozycji tej, która wie. Co więcej: sądzę, że najprzyjemniejsze jest budowanie tej dyskusji ciągle od nowa, a sam reżyser naprzemiennie zakrywa i odkrywa karty. Najważniejsze jest to, że adaptacja Polańskiego prowokuje do stawiania pytań i odpowiedzenia sobie samemu, o czym właściwie opowiada. Mamy do dyspozycji cały wór pojęć, z którego możemy czerpać. </div>
<div style="text-align: justify;">
Jedno jest pewne: "Wenus w futrze" jest jak najbardziej aktualna. A oglądanie filmu Polańskiego to niekłamana przyjemność, udane spotkanie dzieła filmowego, teatralnego i literackiego. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuIs7SGfkrqENrGyRGKEpR-Grmnpz5GKtmS9Py6lod9nivSTmcuL4DOBpEwtTRWtxTSSc9BukgY878M1nM9U8-4vIxc4zSmd41MFTv5gIm3bQWBfIaF2-CSE_Xo2V9STIANMMmqgXxiwg/s1600/7574946.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuIs7SGfkrqENrGyRGKEpR-Grmnpz5GKtmS9Py6lod9nivSTmcuL4DOBpEwtTRWtxTSSc9BukgY878M1nM9U8-4vIxc4zSmd41MFTv5gIm3bQWBfIaF2-CSE_Xo2V9STIANMMmqgXxiwg/s320/7574946.3.jpg" width="216" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Wenus w futrze</i> (<i>La Vénus à la fourrure</i>). Reżyseria: Roman Polański, scenariusz: Roman Polański, David Ives. Obsada: Mathieu Almaric, Emmanuelle Seigner. Produkcja: Francja, Polska 2013.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-81878229498236729442013-10-17T03:58:00.001-07:002013-10-17T03:59:15.479-07:00Rozmowa z kobietą bez twarzy (Koneser, reż. G. Tornatore)<span style="font-size: x-small;"><i>Dla odmiany chwila ciszy - </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>może wreszcie ktoś usłyszy coś, </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>więc zrobić to trzeba. </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>Ta ciekawość jest wściekła, </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>pierwszy stopień do piekła, </i></span><br />
<span style="font-size: x-small;"><i>lecz ostatni stopień do nieba. </i></span><br />
<div>
<span style="font-size: x-small;">(G. Turnau)</span><br />
<span style="font-size: x-small;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
[1]</div>
<div style="text-align: justify;">
Powolny sposób prowadzenia akcji. Powolny, acz precyzyjny - jak składanie kolejnych miniaturowych części androida. Klimat, w którym człowiek odruchowo prostuje plecy, jego ruchy zwalniają, jego podniebienie pożąda wyrafinowanych smaków, a oczy nowych dzieł. Niespieszna kontemplacja.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[2]</div>
<div style="text-align: justify;">
On - Virgil Oldman. Koneser sztuki i kobiecego piękna, początkowo wyłącznie przez sztukę zapośredniczonego. Świetny licytator, znawca dzieł sztuki i ich wartości. Kolekcjoner. Człowiek w średnim wieku, samotny.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona - Claire Ibbetson. Piękna, krucha istota, początkowo poznawana wyłącznie za pomocą głosu i dziurki od klucza. Pisarka. Właścicielka imponującego, choć nieco zaniedbanego domu z mnóstwem antyków. Zalękniona, skazująca siebie na zamknięcie od wielu lat. Młoda, samotna.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[3]</div>
<div style="text-align: justify;">
Fobie. Agorafobia i nerwica natręctw. Chorobliwe przywiązanie do higieny, za którym kryje się lęk przed dotykiem. I strach przed kontaktem ze światem zewnętrznym, który może zburzyć bezpieczną przestrzeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zamknięcie obojga bohaterów, sfera prywatności, do której nikt nie ma dostępu - a chwila odwagi i ufności dająca ten dostęp pociąga za sobą określone skutki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[4]</div>
<div style="text-align: justify;">
Siła napędowa: ciekawość.</div>
<div style="text-align: justify;">
"Mój podziw dla kobiet jest równy z moim strachem przed nimi" - mówi Virgil Oldman do przyjaciela, Roberta.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ciekawość, która wyrywa z bezpiecznego świata, rytuałów, przyzwyczajeń. Która rodzi pragnienie zobaczenia, poznania. Która burzy ściśle ustalony dotąd porządek. Drugi człowiek, który swoim pojawieniem się wywraca świat do góry nogami (jak mówi Claire do Virgila). Zmienia postrzeganie, zachowanie, odczuwanie ("doradzasz mi, bym przestał być sobą" - mówi Virgil do Roberta).</div>
<div style="text-align: justify;">
Poczucie zachwiania bezpieczeństwa, które wyrzuca z ust słowa: "zrób mi przysługę i zniknij z powierzchni ziemi" (Virgil do Claire po kłótni). I słowa, które mogłyby się odnosić i do niej, i do niego: "Nie pozwól, by lęk tobą zawładnął".</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[5]</div>
<div style="text-align: justify;">
Lęk (przed nieznanym). </div>
<div style="text-align: justify;">
Szczerość (i ufność), która staje się odarciem z masek, obnażeniem ciała, pokazaniem twarzy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ona: otwiera drzwi, pokazuje mu swoją twarz (a później nagie ciało), nazywa go po imieniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
On: zdejmuje rękawiczki. Dotyka jej twarzy. W kontakcie z jej ciałem nie potrzebuje już osobistej ochrony.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
[6]</div>
<div style="text-align: justify;">
Geoffrey Rush. Tu nie trzeba komentarza.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wspaniały film, w którym jest czas na oddech. Skupiający zmysły, dający im sporą dawkę wrażeń. Nie tylko doskonały fabularnie, ale i wizualnie. Gra z widzem skłaniająca do przemyśleń, do poskładania sobie jeszcze raz w całość kawałków ukrytych tu i tam. Wydobywanych stopniowo, mieszających porządki i hipotezy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNhKVaOJu4IZ_XbGMt9u03n4iz50XUqbMC7-ZO2fTuOFpScV575cuUDMSk31auxL5qN8YBmDTW5wo7S06QGIiS1dUjzH6_-A4em4m39zImFN1djWej4NQyklfMPzmHsLkvIBLWY5mDFa4/s1600/7556850.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNhKVaOJu4IZ_XbGMt9u03n4iz50XUqbMC7-ZO2fTuOFpScV575cuUDMSk31auxL5qN8YBmDTW5wo7S06QGIiS1dUjzH6_-A4em4m39zImFN1djWej4NQyklfMPzmHsLkvIBLWY5mDFa4/s320/7556850.3.jpg" width="220" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Koneser</i> (<i>La Migliore offerta</i>). Reżyseria: Giuseppe Tornatore, scenariusz: Giuseppe Tornatore. Obsada: Geoffrey Rush, Jim Sturgess, Sylvia Hoeks. Produkcja: Włochy 2013.</span></div>
</div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-62706298816350453542013-09-12T03:08:00.001-07:002013-09-12T03:08:16.424-07:00Krótko o gazie łupkowym (Promised Land, reż. G. Van Sant)<div style="text-align: justify;">
Jest społeczny problem, głośniejszy co prawda w USA niż u nas, w Polsce, ale na czasie. Jest wielka korporacja, której przedstawiciele walczą o swoje - czasem nawet, jak się okazuje, zajmując obie strony barykady dla bardziej spektakularnego zwycięstwa. Jest małomiasteczkowa społeczność, która musi skonfrontować oferowane profity z tym, co może na tym stracić. Z przedstawicielami bardziej lub mniej dociekliwymi, bardziej lub mniej entuzjastycznymi. Jest duet Gus Van Sant - Matt Damon, znany nam już choćby z "Buntownika z wyboru". Damon jest do tego współautorem scenariusza filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
I jest też entuzjastyczny plakat, zapowiadający najlepszą rolę Damona i film roku. Oj, przesadzone to bardzo. Temu się akurat nie dziwię, bo z plakatami często tak bywa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Za co plusy? </div>
<div style="text-align: justify;">
Za zdjęcia - i te w zbliżeniu, i te z lotu ptaka. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za nieśpieszną fabułę, która ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Ja akurat lubię takie. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za stworzony w udany sposób amerykański małomiasteczkowy klimat. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za rolę Sue (Frances McDormand) - dojrzałą, konsekwentnie budowaną, przekonującą. </div>
<div style="text-align: justify;">
Za podjęcie tematu, oczywiście.</div>
<div style="text-align: justify;">
Za tytuł, bo jest całkiem niezły. Można go interpretować wieloznacznie. Splata się to, co obiecane za ziemię, obietnice dotyczące jej potencjału, perspektywa finansowego raju. I te zdjęcia miniaturowych koni, pasących się spokojnie krów, które kojarzą się z rajem właśnie. Ziemią dotąd żyjącą zgodnie z biegiem natury. Jeden raj, który obiecują zamienić na inny. Oba dość pozorne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Minusy? </div>
<div style="text-align: justify;">
To nie jest życiowa rola Matta Damona. Steve na początku budzi podziw przez swoje umiejętności negocjacyjne i konsekwencję w działaniu. A potem się robi jakoś łzawo. I w tym wina Damona podwójna, bo przecież jest scenarzystą "Promised Land" (razem z Johnem Krasinskim, który dla mnie wypada znacznie bardziej przekonująco w roli korpoczłowieka w przebraniu ekologa). </div>
<div style="text-align: justify;">
Wątek miłosny? Trudno go nazwać wątkiem. Jest pseudorywalizacja i pseudowątek. Dziewczyna sympatyczna, ale na tym się kończy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zakończenie - ech, można to było lepiej rozwiązać. Przecież na przykład... ona mogłaby być zaangażowaną ekolożką. Temat rozegrałby się i publicznie, i prywatnie. Istnieje jednak ryzyko, że "nawrócenie" Steve'a Butlera wypadłoby jeszcze bardziej łzawo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_eFlnBKdudPL8t7kcn2GYKimNueCu0V7uPgoLoDug5M1_XK5xABgxz8Ks3uFG5ibVKmLgD2jFy_OGYlGHLDCz_taK2lhs9cH6WLA3ej8XDcIRHWmwuJSz6cDIlspnvMu9CyhGtG9Yi78/s1600/7518620.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_eFlnBKdudPL8t7kcn2GYKimNueCu0V7uPgoLoDug5M1_XK5xABgxz8Ks3uFG5ibVKmLgD2jFy_OGYlGHLDCz_taK2lhs9cH6WLA3ej8XDcIRHWmwuJSz6cDIlspnvMu9CyhGtG9Yi78/s320/7518620.3.jpg" width="221" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Promised Land</i>. Reżyseria: Gus Van Sant, scenariusz: Matt Damon, John Krasinski. Obsada: Matt Damon, Frances McDormand, </span><span style="font-size: x-small;">John Krasinski</span><span style="font-size: x-small;">. Produkcja: USA 2012.</span></div>
<br />la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-28175702680128690222013-09-03T04:50:00.001-07:002013-09-12T03:06:02.284-07:00Najlepsze imprezy kończą się w kuchni? (Soul Kitchen, reż. F. Akin)<div style="text-align: justify;">
To taka męska opowieść. Zaskakujące, i to pozytywnie. Bo gdybyśmy nie wiedzieli nic o tym filmie i skupili się wyłącznie na tytule - "Soul Kitchen" - na myśl przyszłoby nam zapewne wiele tytułów obecnych w kinie w ostatnich latach, które skupiają się na rozkoszach gotowania w połączeniu z miłością i namiętnością. A ten film nawet nie jest o gotowaniu, choć gotowaniem się właściwie kończy. Dopiero w finale Soul Kitchen zyskuje drugie znaczenie, staje się połączeniem dusz. A od początku jest głównie industrialną w stylu knajpą ze zwykłym jedzeniem, określoną klientelą, o muzycznej nazwie (tutaj Soul bierze początek od muzyki soul, nie od duszy i zmysłów).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest to także komedia, choć niepozbawiona społecznej krytyki. Humor w bardzo moim stylu. Perypetie bohaterów czasem posunięte do granic absurdu (jak się wali, to na całego). Faith Akin całkiem zabawnie odwołuje się do klisz ze sfery (a nawet mediosfery) filmowo-kulinarnej. Tu działanie afrodyzjaku na zwykłą urzędniczkę, tu skwiercząca panierka i apetyczne mrożonki, tu profesjonalne siekanie bakłażanów. A do tego brud, nieporadność, życie jak gotowiec z hipermarketu. Dopiero odwrócone do góry nogami zaczyna się od nowa składać z bardziej wartościowych składników. Całość zaczyna wyglądać znacznie bardziej apetycznie. Nie tylko w kuchni.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Świetne męskie role! Birol Ünel ("Głową w mur") w roli zmanierowanego, niepokornego, cholerycznego kucharza, przekonanego całkowicie o swej własnej wartości i o jedynej słuszności swoich poglądów i wyborów. Adam Bousdoukos w roli Zinosa Kazantsakisa, Greka mieszkającego w Niemczech, który próbuje prowadzić własną knajpę, nie mając o tym zbyt wielkiego pojęcia (ale posiadając świetną miejscówkę). Moritz Bleibtreu w roli Iliasa, brata Zinosa, który kombinuje na różne sposoby po wyjściu z więzienia, zatrudniając się na początku u brata. Niespecjalnie odpowiedzialny, niezbyt szybko myślący, na swój sposób zabawny. A w tle jeszcze stary brodaty Grek Sokrates (Demir Gökgöl), rybak, miłośnik dobrej kuchni, prawdziwy przyjaciel na dobre i na złe.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
No i muzyka, która jak zwykle gra u Akina ważną rolę.</div>
<div style="text-align: justify;">
Intrygujący tygielek, zachęcający do spróbowania.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQrrqOaWkHInmV_2VrMJFIArvKOzsOrg6En6-fhyphenhyphen4LPKgLEPNn2RY0NZsMW3ilkaTV0VP9b8JFikViiPk5AF4GSyBOlV98HET4xf2VFj9YGDcwohPkRe1H3NguBphqq3x1isnqqwhXTjc/s1600/soul-kitchen_2_p.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgQrrqOaWkHInmV_2VrMJFIArvKOzsOrg6En6-fhyphenhyphen4LPKgLEPNn2RY0NZsMW3ilkaTV0VP9b8JFikViiPk5AF4GSyBOlV98HET4xf2VFj9YGDcwohPkRe1H3NguBphqq3x1isnqqwhXTjc/s320/soul-kitchen_2_p.jpg" width="222" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Soul Kitchen</i>. Reżyseria: Faith Akin, scenariusz: Fatih Akin, Adam Bousdoukos. Obsada: </span><span style="font-size: x-small;">Adam Bousdoukos,</span><span style="font-size: x-small;"> Birol Ünel, </span><span style="font-size: x-small;">Anna Bederke. Produkcja: Niemcy 2009.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-53925467561987285262013-08-05T03:19:00.003-07:002013-08-05T23:22:28.704-07:00Przedmieścia uczą życia (Broken, reż. R. Norris)<div style="text-align: justify;">
Jakoś mnie ostatnio na zaległości wzięło. Może i dobrze, skoro zdążył mi umknąć taki film i dotąd czekał, aż wreszcie go obejrzę? Lepiej późno niż wcale. I w przypadku obrazu Rufusa Norrisa opcji "wcale" zdecydowanie nie polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Niełatwo jest dojrzewać, zwłaszcza, gdy ten proces przebiega inaczej niż u tych, którzy cię otaczają. Jakoś tak... mądrzej. Bohaterka, Skunk, jest przykładem dziewczynki, do której dociera coraz głębiej zło i okrucieństwo tego świata, ale ona się im nie poddaje. Umie oceniać negatywne przykłady. Ciężko jej obserwować to, co się dzieje. Zaczyna reagować, sama nie ulegając wpływom.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na oczach Skunk rozgrywa się cały proces niszczenia ludzkiego życia. Doprowadzania człowieka do stanu ostateczności. Dziewczynka obserwuje, jak jej sąsiad, Rick, nieco upośledzony młodzieniec, staje się wrakiem człowieka. Przez jedno fałszywe oskarżenie. Przez Ricka także zaczyna sączyć się zło, ale wynika ono z bezradności i niemożności trzeźwej oceny rzeczywistości. Jakże wielkie jest zdziwienie Skunk, gdy jej brat zaczyna zadawać się z jedną z tych, które niebezpiecznie oczerniają innych...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oskarżenia rozkapryszonej nastolatki (mającej nadwrażliwego ojca) padają na kolejnego mężczyznę. Tym razem Skunk reaguje, nie mogąc znieść tej niesprawiedliwości. Reaguje także jej ojciec, prawnik (mimo że między nim a ofiarą pomówienia - Mike'em - trwa cicha rywalizacja o kobietę).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W "Broken" najlepsze jest to, że mimo konsekwentnie budowanej historii i rysów postaci ten film nie jest jednoznaczny. Do samego końca widzowi towarzyszy napięcie, co się wydarzy. Postaci też nie są czarne lub białe. Bohaterowie przedmieść mają różne skazy - czy to fizyczne (choroba Skunk), czy to psychiczne (Rick). Do tego dochodzą widoczne skazy w systemie moralnym (córki Boba Oswalda). Nawet oprawca może nagle zmienić się w niosącego ratunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przed seansem nie wiedziałam, że w filmie gra jeden z moich ulubionych aktorów - Cillian Murphy. Rola Mike'a nie jest być może zbyt skomplikowana i rozbudowana, ale dobrze się go ogląda. I słucha, oczywiście. Role Eloise Laurence (Skunk) i Tima Rotha (jej ojciec, Archie) są bardzo ciekawie zarysowane. Uwagę przyciągają też Robert Emms (Rick Buckley) i Rory Kinnear w roli brutala zdolnego do miłości rodzicielskiej, Boba.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Warto zwrócić uwagę na zdjęcia. Kamera czasem się zatrzymuje, wychwytując w brudzie i szarości przedmieścia ulotne, piękne elementy. Nawet złomowisko bywa interesujące. Stare przyczepy z powybijanymi szybami stają się azylem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wciągający. Wartościowy. Ważny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoRaNYdmMVVG9_1MtWBA-a-rLxccOP0zzFD6V8tP7ZY3CPT_gFEoWFOc3DuVIqtOJ-6n0ARCPI-6Axs4WJgMy3GMq6JSjnHO1wUCXRPeyU8ZT6TC0eGKkZLfdbwdc2nEhlueSMNDzWgiY/s1600/broken.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhoRaNYdmMVVG9_1MtWBA-a-rLxccOP0zzFD6V8tP7ZY3CPT_gFEoWFOc3DuVIqtOJ-6n0ARCPI-6Axs4WJgMy3GMq6JSjnHO1wUCXRPeyU8ZT6TC0eGKkZLfdbwdc2nEhlueSMNDzWgiY/s320/broken.jpg" width="234" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Broken</i>. Reżyseria: Rufus Norris, scenariusz: </span><span style="font-size: x-small;">Rufus Norris</span><span style="font-size: x-small;">, Mark O'Rowe. Obsada: Tim Roth, Eloise Laurence, Cillian Murphy. Produkcja: Wielka Brytania 2012.</span></div>
la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3552953172697159576.post-37599374900665066932013-07-26T13:00:00.003-07:002013-07-26T13:02:04.229-07:00Daj się skusić! (Pokusa, reż. L. Daniels)<div style="text-align: justify;">
Dobrze jest dać się czasem zaskoczyć. Nie przez film, o którym wie się niewiele albo czytało się dwa zdania i intuicyjnie wyczuwa się, że jest w nim coś. Raczej przez taki, który się omijało jakoś, nie czując "chemii" (choć niby wiedząc, że może trzeba by sprawdzić przed wydaniem osądu, a jednak...). </div>
<div style="text-align: justify;">
A potem się nadrobiło zaległości z całkiem sporą satysfakcją.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W "Pokusie" najlepsze okazało się to, czego się tak obawiałam - czyli aktorstwo. Bardzo dobrze obsadzone role! Zaskakująca Nicole Kidman w roli laleczki ze snu pornofana, zaskakująco dobry Zac Efron, noszący dotąd etykietkę bożyszcza nastolatek i disneyowskiego ładnego chłoptasia. Matthew McConaughey, zapadający w pamięć "człowiek z blizną". John Cusack w roli obłąkanego zwyrodnialca skazanego na krzesło elektryczne. I Macy Gray, której charakterystyczny głos jedynie dotąd znałam. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Główny wątek nie jest najbardziej interesujący. Zresztą informacje o rozwoju sprawy (wyjaśnieniu oskarżeń, jakie ciążą na skazańcu Hillarym Van Wetterze) pojawiają się raczej w formie komunikatów, wzmianek. Śledzimy cały czas relacje między bohaterami. A to między braćmi - Jackiem i Wardem, a to między Jackiem a gospodynią Anitą, która go wychowywała, a to między Hillarym i Charlotte, między Charlotte a Jackiem, między Wardem a Yardleyem, między ojcem a synami. Często te relacje zyskują dość dramatyczny lub chory wymiar. To na nich opiera się film.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszechobecne są w nim też krew, sperma i inne wydzieliny ciała. Pornofantazje, inicjacyjne marzenia, czysta fizjologia (nie tylko związana z seksem, ale np. z oddawaniem moczu czy wypruwaniem krokodylich flaków). I brud, i smród. Bez ograniczeń.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lee Daniels próbuje wcisnąć w swój film trochę zagadnień historycznych, kulturowych. Pojawia się temat rasizmu (akcja dzieje się w roku '69), homoseksualizmu, praw człowieka. Nic specjalnie rozbudowanego, wątki ledwie poruszone, jakby obok.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W ogólnym rozrachunku całkiem nieźle. Swoisty eksperyment, któremu bezsensownie przyszywa się łatki z hasłami Tarantino czy Almodovar. Nie są mu potrzebne.</div>
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidpKUhVnGjcvSfRvFScTISEA5RkSetTHzQ80E6otSmb5g7cKs4-hK8Op6q-YWUD7l7g9HdTuA7ZYEZ_YUUXhWA8e4qwMRpX_0PxBejG1bVyNkNqCRsh31t2OQJj37n0ahLgRiZQPGJUoA/s1600/7543752.3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidpKUhVnGjcvSfRvFScTISEA5RkSetTHzQ80E6otSmb5g7cKs4-hK8Op6q-YWUD7l7g9HdTuA7ZYEZ_YUUXhWA8e4qwMRpX_0PxBejG1bVyNkNqCRsh31t2OQJj37n0ahLgRiZQPGJUoA/s320/7543752.3.jpg" width="224" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: x-small;"><i>Pokusa</i> (<i>The Paperboy</i>). Reżyseria: Lee Daniels, scenariusz: Lee Daniels, Peter Dexter. Obsada: Nicole Kidman, Zac Efron, John Cusack. Produkcja: USA 2012.</span></div>
<br />la-di-dahttp://www.blogger.com/profile/13266382008007566086noreply@blogger.com0