środa, 19 czerwca 2013

Czy leci z nami pilot? (Przelotni kochankowie, reż. P. Almodóvar)

...albo raczej: czy leci z nami ktoś normalny? Tak należałoby zapytać, oglądając "Przelotnych kochanków".

Almodovar tym razem funduje nam komedię katastroficzną. Fiestę katastroficzną wręcz. Carpe diem posunięte do granic absurdu w sytuacji zagrożenia. Szalony humor, zdrowo "stuknięci" bohaterowie, prawdziwe oryginały. Galeria postaci. Reżyser mam wrażenie równie dobrze bawił się przy kręceniu tego filmu jak publiczność podczas seansu. Zrobił sobie chwilę oddechu od cięższej tematyki. Zrzucił z siebie płaszcz "mistrza" i "artysty", który nieustannie mu się zakłada na grzbiet. Ale to wcale nie znaczy, że film jest zły. Jest lżejszy. Unosi się w przestworzach razem z bohaterami.

Krótko mówiąc: samolot lecący z Madrytu do Meksyku ma awarię podwozia. Jest zagrożenie, strach ogarnia pasażerów. Sposób rozładowania stresu zależy od tego, czy jesteś pasażerem klasy ekonomicznej, czy biznesowej. W tej pierwszej podaje się środki nasenne. W tej drugiej alkohol leje się strumieniami, narkotyków nie brakuje, odbywają się dzikie orgie, a stewardzi-geje zapewniają program artystyczny. Żyć nie umierać.

Jest w obsadzie trochę "starych znajomych" - Javier Cámara w roli stewarda Joserry, Lola Dueñas - dziewica i medium w jednym, Cecilia Roth - superkochanka i gwiazda filmów sado-maso, Antonio Banderas i Penelope Cruz w epizodycznych rolach kochanków.

Klasę biznesową stanowi grupa bohaterów, o których dowiadujemy się najwięcej; także dość pikantnych szczegółów. Są nowożeńcy - diler i nimfomanka, jest kobieta-medium, człowiek sukcesu uciekający przed policją, lokalny Don Juan. Do kompletu mamy trzech stewardów-gejów (dewota, prawdomównego alkoholika i rasowego podrywacza) oraz dwóch żonatych biseksualnych pilotów. Tych dwóch ostatnich bardziej interesują problemy seksualne niż awaria samolotu. 

Scenę z brawurowym wykonaniem przez trzech stewardów układu choreograficznego do "I'm So Excited" The Pointer Sisters zapamiętam na długo ;).

PS Obrywa się Almodóvarowi niemiłosiernie za ten film. Że durny, że chaotyczny, że mało śmieszny (bo wręcz żałosny), że zupełnie inny od poprzednich. A mnie cieszy błazeńska twarz reżysera dramatów, która właśnie z niego wylazła. Przesada i przejaskrawienie nigdy nie były mu obce, tym razem posunął je do granic absurdu czy kiczu. Ale biczować za to od razu?




Przelotni kochankowie (Los Amantes pasajeros). Reżyseria: Pedro Almodóvar, scenariusz: Pedro Almodóvar. Obsada: Javier Cámara, Cecilia Roth, Lola Dueñas. Produkcja: Hiszpania 2013.

czwartek, 6 czerwca 2013

Tango to wolność (Tango Libre, reż. Frédéric Fonteyne)

François Damiens od początku wyglądał mi znajomo. Tak charakterystycznej twarzy się nie zapomina. Owszem, widziałam go już w "Delikatności" z Audrey Tatou. Nawet jest trochę podobieństw w tych dwóch rolach.

Trudno powiedzieć, czy on (Jean-Christophe) gra tu pierwsze skrzypce. Raczej nie. Czasem jest pośrednikiem, czasem obserwatorem. Czasem próbuje wejść w rolę przyjaciela, kochanka, partnera w tańcu. W końcu staje się elementem swoistego czworokąta (a nawet pięciokąta). Bo dla niej (Alice) w każdym z nich jest coś, co może kochać. Albo z czym może się kochać, bo i tak można by powiedzieć.
Oni nie są tak naprawdę rywalami, przyjaźnią się, choć każdy z nich walczy o Alice na swój sposób. Mąż, kochanek, przyjaciel, syn.

Na pierwszym planie jest tango. Widzimy je w prawdziwie męskiej odsłonie, w więziennej scenerii. Taniec, w którym jest i wolność, i walka. Scena z prezentacją tańca w więzieniu zachwyca. Prawdziwie porywa, również współwięźniów, którzy najpierw nieśmiało i bez przekonania, a później coraz odważniej i mocniej włączają się we współuczestnictwo w spektaklu oraz w naukę.
Tango jest tutaj tym, co łączy i dzieli. Co pozwala dać upust emocjom, wyzwolić ukryte instynkty, zintegrować grupę. Jest także językiem ciała - choć ten wątek nie jest, mam wrażenie, zbytnio w filmie eksploatowany. O uwodzeniu raczej się opowiada, choć zazdrość i rywalizacja mają miejsce.

Dla Alice tango jest pasją i radością. Dla Fernanda (Sergi López) tango, które było mu wcześniej zupełnie obojętne, rodzi się z zazdrości o kobietę. Dominic (Jan Hammenecker) nie rozumie sensu tanga, boi się instynktów, które ten taniec w nim wyzwala, gdy już w końcu próbuje go poznać. Dla Jean-Christophe'a tango to swego rodzaju szaleństwo, dla którego gotów jest porzucić dotychczasowe życie. Taniec, który połączył go z uwielbianą kobietą, wplątał w jej skomplikowaną historię.

Taniec więzienny jest prawdziwy, szczery, pełen pasji i namiętności. Taniec na lekcjach tanga, gdzie spotykają się Alice i Jean-Christophe, jest tylko kombinacją wyuczonych kroków. Udawaniem emocji.

...Dowiedziałam się, że jest i polski motyw w tym filmie. Sceny więzienne kręcono podobno w Zakładzie Karnym w Kaliszu.



Tango Libre. Reżyseria: Frédéric Fonteyne, scenariusz: Philippe Blasband, Anne Paulicevich.  Obsada: François Damiens, Sergi López, Anne Paulicevich. Produkcja: Belgia, Francja, Luksemburg 2012.