wtorek, 15 stycznia 2013

Rozbitkowie (Rust & Bone, reż. J. Audiard)

Dwoje rozbitków pokaleczonych przez życie (ona okaleczona dosłownie, fizycznie, on poraniony duchowo, schowany w pancerzu). Oboje rozbrajająco szczerzy i silni. Oboje uczący się żyć na nowo.

Ich spotkanie wyzwala pewną energię. On pokazuje jej, że jej życie się nie skończyło. Że może więcej, niż jej się wydaje i to wcale nie będzie dla niej nadludzkim wysiłkiem. Że da się przekraczać granice, bo one często tkwią w naszej głowie. Ona stopniowo uczy go, co jest w życiu najważniejsze. Choć on i tak uczy się najwięcej przez momenty przełomowe, z tragedią w tle. Jest wojownikiem, pięściarzem, trzeba najpierw rozbić jego skorupę, by coś dotarło do wnętrza.

Film, który pokazuje, że ludzie nie spotykają się przypadkowo i pewne zetknięcia losowe mogą się ułożyć w ciąg, w historię. Wspólna historia Stephanie (Marion Cotillard) i Aliego (Matthias Schoenaerts) ma banalny początek - on, bramkarz w klubie, odwozi ją, dziewczynę z krwawiącym nosem, do domu. Zostawia jej numer telefonu. Kiedy Stephanie do niego dzwoni, jest już w zupełnie innej sytuacji życiowej, którą odczuwa jako dramatyczną.
Jest to bardzo dziwny związek. Relacja, której nigdy byśmy się nie spodziewali. Pozornie ci ludzie zupełnie nie mają ze sobą nic wspólnego - a dopiero z czasem okazuje się, jak są do siebie podobni.

Podejście Aliego do okaleczonej kobiety kojarzy mi się z podejściem Drissa do Phillippe'a ("Nietykalni"). Prostolinijne, bez rozczulania się. Sama Stephanie zresztą nie chce współczucia. Chce żyć normalnie. Nie zgadza się również na ignorowanie jej cielesności z powodu kalectwa ani na odmienne traktowanie (vide scena w dyskotece z podrywającym ją mężczyzną).
Ali ma jednak problem z okazywaniem uczuć, widać to bardzo wyraźnie w  jego relacji z synem. W odniesieniu do Stephanie Ali nie rozumie też, co jest złego w podrywaniu innych dziewczyn na dyskotece. I w zjawianiu się u Stephanie wyłącznie na małe seksualne tête-à-tête, bez zobowiązań. Jego życiem rządzi adrenalina; nawet kolejne prace, które podejmuje, nie są jej pozbawione.

Cotillard jest niesamowita w roli kobiety po podwójnej amputacji. Rola efektów specjalnych to odrębna historia; fizyczne reakcje Cotillard są dopracowane w najmniejszych szczegółach. Kiedy krótko po swoim wypadku jest przytłoczona swoją tragedią, co odbija się na jej fizyczności, brzydota staje się jej atutem. Bywa piękna i brzydka zarazem.

Świetne, dynamiczne zdjęcia Stéphane'a Fontaine'a świetnie budują całą opowieść. Mamy tutaj i brutalizm walk na gołe pięści, i powolne, malarskie ujęcia wody (piękna scena spotkania Stephanie poruszającej się już za pomocą protez i orki w oceanarium!), zimowego pejzażu, jak i wspaniałe portrety bohaterów; zwłaszcza te obrazujące ich ból/

Cieszę się z kolejnego bardzo dobrego - po "Nietykalnych" - francuskiego dramatu.





Rust & Bone (De Rouille et d'os). Reżyseria: Jacques Audiard, scenariusz: Jacques Audiard, Thomas BidegainObsada: Marion Cotillard, Matthias Schoenaerts, Corinne Masiero. Produkcja: Belgia, Francja 2012.




2 komentarze:

  1. Mnie podbiło to, że Ali pokazuje jej to wszystko tak zupełnie po prostu, jakby to było najbardziej naturalna rzecz na świecie, kompletna swoboda. Świetnie zresztą przywołujesz analogię z "Nietykalnymi" i Drissem. Genialnie pokazane. Sam film - zachwycająco szczery i celny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. To jest właśnie niesamowite. Scena z pływaniem choćby! Bo niby dlaczego nie? :)

      Usuń