poniedziałek, 18 marca 2013

Stopami na ziemi (Sugar Man, reż. M. Bendjelloul)

Cause the sweetest kiss I ever got is the one I've never tasted
(Sixto Rodriguez, Cause)

Nikt nigdy o nim nie słyszał, nikt w jego własnym kraju (czyżby to był dowód, że trudno jest być prorokiem w miejscu swego urodzenia?). Stał się głosem buntu i symbolem wolności w odległym RPA, co nigdy nie zdarzyło się w rodzinnym Detroit. Choć i tu, i tam nagle zniknął, jakby zapadł się pod ziemię, dając pole do domysłów i plotek.

Facet, o którym nic nie wiadomo poza tym, co mówi przez własne teksty. Ideał twórczości artystycznej.

Jak to jest odkryć prawdziwą perłę, kiedy media pełne są śmieci, bzdurnych tekstów piosenek, które drażnią nasze uszy? Jak to jest dowiedzieć się, że facet, o którym mówiono, że popełnił samobójstwo (co idealnie przystawałoby do żywotu rockmana) żyje i ma się dobrze, choć mimo wszelkich uzdolnień nie zrobił wróżonej mu światowej kariery?

"Sugar Man" to film, do którego historię napisało samo życie. Upór afrykańskich dziennikarzy muzycznych, poszukujących idola, który zaginął. Szczęśliwy przypadek, który sprawił, że córka artysty znalazła stronę internetową z informacją o jego poszukiwaniu. Te wszystkie czynniki, dzięki którym odnaleziono Sixto Rodrigueza, co - że tak biblijnie powiem - był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się.

Niesamowity jest ten film. Biografia, która nie tworzy postaci niemalże mitologicznej, która pokazuje zwykłe, odmitologizowane życie, w końcu odkryte. Która odnajduje człowieka-widmo. I która stawia na dokument, a nie na fabułę budującą nieprawdopodobne często konstrukcje.

Ciekawy montaż muzyczno-obrazowy. Obrazy i animacje płynnie przenikające się z wypowiedziami ludzi, którzy znali Sixto Rodrigueza. I muzyka - najważniejszy bohater filmu. Wspaniała muzyka. Głębokie, znaczące teksty, z którymi z coraz większą ciekawością zaczęłam się zapoznawać po seansie filmu.

I ta wspaniała postać człowieka skromnego, pogodzonego z życiem. Człowieka ciężkiej pracy, który nie szarpie się ze swoim losem, nie dąży do tego, by zabłysnąć. Podoba mi się ta twarz, sfotografowana pięknie na zbliżeniach. Ten kapelusz, czarny płaszcz, które pokazują, że on jest kimś więcej, choć nigdy się nim nie stał...

Rodriguez jest jak w tytule swojej płyty, jak w swoich piosenkach: coming from reality (pochodzący z rzeczywistości). Jej się trzyma, nie tego, co było marzeniem, fantazmatem, wspaniałą wizją.

Polecam.




Sugar Man (Searching for Sugar Man). Reżyseria: Malik Bendjelloulscenariusz: Malik Bendjelloul. Obsada: Stephen 'Sugar' Segerman, Dennis Coffey, Mike Theodore. Produkcja: Szwecja, Wielka Brytania 2012.

4 komentarze:

  1. O Sugar Man w ostatnim czasie jest niesamowicie głośno. Wszyscy o nim piszą, wszyscy o nim mówią i przyznam, że do tej pory nie spotkałem się z nawet jedną negatywną opinią. Coś w tym musi być, a ja muszę się wreszcie przekonać co.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano głośno. Dobrze się przekonać, że całkiem słusznie :).

      Usuń
  2. Mówienie o tym filmie przypomina mi te cudownie pozytywnie odczucia podczas seansu tak bardzo, że przebaczam wszelkie spoilery;) Które, notabene, w przypadku tego dokumentu, są zbrodnią;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spojleruję omówieniami ;). Ale i tak zakładam, że Ci, co tutaj piszą, i tak już widzieli :).
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń