wtorek, 17 grudnia 2013

Po prostu kapitan (Kapitan Phillips, reż. P. Greengrass)

Wspaniałe aktorstwo, świetnie poprowadzona historia (opowiedziana w prosty sposób, bez niepotrzebnych dodatków i środków koloryzujących) i mocna, poruszająca scena finałowa. Tak w wielkim skrócie mogłabym wymienić główne zalety "Kapitana Phillipsa".

Opowiedziana w filmie historia jest prawdziwa. To jest jej wielka siła. Chwała Paulowi Greengrassowi, że nie podkreślił sztucznie jej autentyczności, nie dodał od siebie fajerwerków i nie zrobił z Phillipsa Supermana. Film i bez tego świetnie trzyma w napięciu. 

Dawno nie widziałam Toma Hanksa na ekranie. Dobrze jest zobaczyć, że aktor nadal trzyma najwyższą formę. Jego postać jest autentyczna, budzi prawdziwe emocje. Widać, kto jest kapitanem na statku Maersk Alabama. Kto naprawdę "ma jaja", potrafi zachować zimną krew i umiejętność szybkiej analizy sytuacji, choć przyjdzie mu za to zapłacić pozrywanymi nerwami i balansowaniem na cienkiej linie.

Ciekawy jest duet Tom Hanks - Barkhad Abdi (Muse, najbardziej wyrazisty z piratów). Dwóch przeciwników, gra ich spojrzeń, psychologiczna walka. Do końca nie jesteśmy pewni, jak się rozegra, co się stanie, jakie skutki pociągną za sobą pewne słowa czy gesty. Obaj wiele potrafią wyrazić twarzą, oczami; podkreślają to świetne zdjęcia Barry'ego Ackroyda. Co ciekawe - Abdi nie miał przed "Kapitanem Phillipsem" żadnego doświadczenia aktorskiego, a jest prawdziwie godnym partnerem dla Hanksa. Prawdziwy talent. 

Tylko widz czasem dziwi się: jak to możliwe, że jedna mała łódź jest w stanie postawić wielki kontenerowiec w stan realnego zagrożenia? Jak to możliwe, że załoga wielkiego statku pływa bez ochrony, bez żołnierzy? I wreszcie - jak to możliwe, że kontenerowiec płynie trasą, której niebezpieczeństwa są znane załodze? Jak to możliwe w naszych czasach? Całe szczęście - jak dowiedziałam się z wywiadów z prawdziwym Richardem Phillipsem - zmieniły się zasady i załoga pływa z ochroniarzami (choć i tak w wielu rejonach piractwo nadal się szerzy - niekoniecznie w okolicach Somalii, ale także Nigerii , w Ameryce Południowej, Indonezji etc.). Kapitan nie ukrywa realności zagrożenia w czasie opowiedzianych w filmie wydarzeń. Mówi: "byłem przekonany, że moja historia skończy się kulką w głowie. Nie spodziewałem się, że amerykańskim wojskom uda się mnie odbić".

Tym, którzy zgadzają się, że życie pisze najlepsze historie, polecam ten film. Polecam go też fanom Toma Hanksa i fanom dobrze zagranego, solidnego kina. 





Kapitan Phillips (Captain Phillips). Reżyseria: Paul Greengrass, scenariusz: Billy Ray. Obsada: Tom Hanks, Barkhad Abdi, Faysal Ahmed. Produkcja: USA 2013.

1 komentarz:

  1. Nigdy nie uważałem się za fana Toma Hanksa, ale w tym filmie jest naprawdę znakomity, świetnie oddał na ekranie cechy charakteru swojej postaci. To jest aktor, który potrafi ze swojej przeciętności uczynić atut, obsadzenie go w tej roli od razu sugerowało, że Phillips to zwyczajny facet, a nie żaden superbohater. Dzięki temu uzyskano większe napięcie.
    Sam film to zaś dzieło niesamowicie wciągające, od którego nie sposób się oderwać. Trudno mi sobie wyobrazić, aby w mijającym roku powstał film lepszy i bardziej ekscytujący.

    OdpowiedzUsuń