piątek, 14 lutego 2014

Kobiety kontra wojna (Dokąd teraz?, reż. N. Labaki)

Pełnokrwiste postacie kobiece, niepozbawione humoru, świadome swej siły. Mądre i znające sposoby, jak ujarzmić mężczyzn, jak rozładować bojowe nastroje, skierować męską energię na inne tory. Zabawne. Piękne i charakterystyczne.

Lubię kobiety, które pokazuje w swoich filmach Nadine Labaki. Swoją twórczością składa niejako hołd kobietom. Lubię też opowieści takie jak ta: lekkie i z humorem, mimo poważnych i bolesnych wydarzeń w tle. Z takimi momentami, w których łza kręci się w oku albo zastyga uśmiechnięta twarz. Z lekko absurdalnym komizmem, który, jak się okazuje, nie do końca jest absurdalny.

W "Dokąd teraz" świat męski jest ogarnięty wojną, pełen przemocy, którą może wywołać choćby mała iskra. Wystarczy najmniejszy powód, aby dotychczasowi przyjaciele czy sąsiedzi rzucili się na siebie z pięściami. Dochodzą do tego konflikty na tle religijnym, które być może nie istniałyby, gdyby nie były podsycane wydarzeniami z zewnątrz. To dlatego kobiety z tej małej społeczności próbują zagłuszyć sygnały spoza, protestując przeciwko oglądaniu wiadomości na jedynym w wiosce telewizorze, wyłączając radia, ostatecznie wyrywając kable. Męska zapalczywość rośnie, karmiąc się wieściami o religijnych wojnach. Przypomina mi się film Deepy Mehty "Ziemia", gdzie niemalże z dnia na dzień przyjaźniący się dotąd hindusi i muzułmanie stają się wrogami. Tam też rozłam religijny rozbija małą, żyjącą dotąd w pokoju, społeczność.

Kobiety w filmie Labaki mają dość męskich wojen, w których matki, żony, siostry cierpią najbardziej, płacząc po zabitych, opatrując rannych. To strasznie boli, kiedy ginie dziecko lub kiedy okłada je pięściami silny facet, którego wkurzyła z pozoru niewinna dziecięca psota. Co robią kobiety, by położyć temu kres? Ich kreatywność nie zna granic. Widzowi uśmiech nie schodzi z twarzy, kiedy podziwia ich umiejętności. Ich sposoby na przezwyciężenie testosteronu są czasem zaskakujące i kontrowersyjne, ale... działają. Kobiety odnajdują swoją siłę w jedności, choć dzieli je religia, tak samo jak mężczyzn. Ale w tej małej wiosce meczet i kościół wspołistnieją obok siebie, a ksiądz i imam to jedyni mężczyźni, którzy stoją po stronie kobiet, pomagając im w walce o pokój.

"Dokąd teraz" to udana kompozycja kadrów, muzyki, tańca, kolorów. Wplecione w całość musicalowe sceny dodają smaku, budują nastrój, dookreślają to, czego nie słychać.

I ta piękna końcowa scena męskiej bezradności! Majstersztyk.



Dokąd teraz? (Et maintenant, on va où?). Reżyseria: Nadine Labaki, scenariusz: Nadine Labaki, Jihad Hojeily, Rodney El Haddad, Sam Mounier. Obsada: Nadine Labaki, Yvonne Maalouf, Claude Baz Moussawbaa. Produkcja: Francja, Włochy, Liban, Egipt 2011.



6 komentarzy:

  1. Plakat bynajmniej nie zapowiada zrecenzowanej treści. Przyznam się szczerze, że śmiąc nazywać się kinomanem, o tej pani nie słyszałem. Widzę że jest niezwykle utalentowaną osobą. To jej drugie podejście do reżyserii i scenariusza jednocześnie. Wydaje się być tytułem godnym nadrobienia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto również nadrobić "Karmel". Polecam i pozdrawiam :).

      Usuń
  2. co prawda bardziej mi się jednak Karmel podobał, ale generalnie bardzo lubię Labaki. O Bliskim Wschodzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Karmel" ma swoisty klimat. I chyba jeszcze więcej humoru jest w nim :). Pozdrawiam!

      Usuń
  3. To ja oddaję glos na "Dokąd teraz", choć i "Karmel" był ok. Ten drugi lepiej się zrozumie, gdy ma się szczęście być kobietą.;)
    Świetny film, chętnie bym go sobie przypomniała, bo już upłynęło trochę czasu. Bardzo mi się podobały te musicalowe wstawki. Grecki chór. Wypiek ciasteczek z haszyszem. Namagnesowany wzrok właścicielki restauracji i jej adoratora. Lekki i tragiczny zarazem. Swoją drogą: niezła aktorka z tej reżyserki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niezła i piękna! :)
      Dopiero teraz, kiedy napisałaś o musicalowej scenie z pieczeniem ciasteczek, przypomniało mi się moje filmowe skojarzenie z nią. Widziałaś pieczenie pasztecików w "Sweeney Todd"? To było genialne :D. Helena Bonham Carter w swoim żywiole.

      Usuń