niedziela, 6 kwietnia 2014

Nie ma dokąd uciec (Sierpień w hrabstwie Osage, reż. J. Wells)

Obie silne. Obie charakterne, z temperamentem i poczuciem humoru (niekiedy dość okrutnym). Obie walą prosto z mostu, nie owijając w bawełnę, nie unikając dosadnych słów. Violet i Barbara, matka i córka, które dowodzą, że niedaleko pada jabłko od jabłoni.

Przyznam, że Julia Roberts (Barbara), która dotąd była mi dość obojętna, jest w "Sierpniu" doskonała. Wcale nie oddaje pola fantastycznej jak zawsze Meryl Streep (Violet), jest jej godną partnerką. Jest tu więcej niezłych popisów aktorskich, bo i obsada niemalże jak w Bollywoodzie - do mierzenia współczynnika ilości gwiazd na metr kwadratowy. A zatem: słodka idiotka Karen (Juliette Lewis, której rola w "Gorszej siostrze" mocno zapadła mi w pamięć), fajtłapowaty Mały Charles (Benedict Cumberbatch - może nie jestem jego fanką, ale postać Charlesa mi się podobała), Beverly, o którym niewiele się dowiadujemy, ale mnie wystarczy sama jego twarz (Sam Shepard).

Swego czasu filmy Dogmy, np. "Festen" Thomasa Vinterberga, pokazały mi, że najwięcej się dzieje przy rodzinnym stole, zapełnionym z mniej lub bardziej uroczystej okazji. Pranie brudów w domowym zaciszu ukazuje najgłębsze zadry, konflikty, mroczne tajemnice. Usadź spotykających się po latach domowników wokół stołu i obserwuj, co się będzie działo. Bardzo temu sprzyja jedność miejsca, czasu i akcji, obecna także w "Sierpniu w hrabstwie Osage" (scenariusz powstał na podstawie sztuki Tracy'ego Lettsa i tenże Letts jest jednocześnie scenarzystą filmu, więc niewątpliwie dba o charakter tekstu).

"Sierpień" to ten typ filmu, w którym widzowi się wydaje, że zobaczył i usłyszał już to, co najgorsze . I wtedy obrywa obuchem w łeb. I jeszcze raz. I jeszcze. I znów. Liczy na wyzwolenie? Wyzwolenia nie ma i nie będzie. Bohaterowie (a głównie bohaterki, bo to one są na pierwszym planie) wpadają w koło losu. Te same błędy, te same niewłaściwe wybory matki powtarzają córki, nie zawsze mając tego świadomość. Niewierność i zdrada kazirodztwem pogania.

Violet podejmuje jakby symboliczną próbę uwolnienia się od tych wszystkich zdarzeń, od ciągu powtórzeń, od choroby, od siebie samej, uciekając z samochodu Barbary. Tę nieudaną ucieczkę córka kwituje słowami: nie ma dokąd uciec. Barbara też w końcu ucieka, choć wydawałoby się, że to ona - najbardziej podobna do Violet - zostanie, by wypełnić los. Możemy się tylko domyślać, że będzie to równie nieudane wyzwolenie.

Dla Violet leki odurzające są świetną przykrywką - może krzyczeć, płakać, śmiać się, kiedy chce, wsadzać domownikom szpile w ilości nieograniczonej, wrzeszczeć, na kogo chce, nie przebierając w słowach.

Pozostaje tylko dojmująca samotność. Samotna jest Violet, która się odurza, by nie widzieć i nie słyszeć (jej choroba to tylko symptom - ten rak toczy wnętrze całej rodziny, w dodatku to rak jamy ustnej, zapewne narastający wskutek milczącego zamiatania pod dywan). Samotny jest Beverly, który pije (choć stwierdza z uśmiechem, że taki mają z Vi kontrakt małżeński - ona bierze, on pije). Samotny jest Bill, któremu żona nie daje żyć i Barbara, którą zdradza mąż. Samotna jest Ivy, której nikt nawet nie posądza o to, że mogłaby kogoś mieć. Wszyscy ponadto wydają się być ślepi i głusi. Dopiero Johnna, pomoc domowa zwraca im na to dobitnie uwagę, waląc łopatą w pewien łeb.

W Osage sierpień jest bardzo upalny. Ale nie ma w nim nic z wakacyjnej beztroski. I pomyśleć, że ten film to w dużej mierze komedia. Brr...

PS Scena opowieści Violet o butach - mistrzostwo!



Sierpień w hrabstwie Osage (August: Osage County). Reżyseria: John Wells, scenariusz: Tracy Letts. Obsada: Meryl Streep, Julia Roberts, Juliette Lewis. Produkcja: USA 2013.

2 komentarze:

  1. Na mnie również "Sierpień..." zrobił ogromne wrażenie. Myślę, że gdyby nie fantastyczni aktorzy, to film straciłby na sile nawet o 70%.
    Scenę przy stole już teraz nazwałabym kultową! W ogóle filmowe rodzinne zebrania przy stołach chyba zawsze są bardzo wymowne i stanowią duże pole do popisu dla interpretatorów kina. A widziałaś "Nebraskę"? Tam rodzinny obiad był kompletnie inny, ale również bardzo skłaniający do przemyśleń.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nebraska" ciągle na liście zaległości do obejrzenia :). Zaciekawiłaś mnie. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń