poniedziałek, 8 października 2012

Sztuczne raje (Raj: Miłość, reż. U. Seidl)

Z jednej strony: obwisłe piersi, fałdy na brzuchu, blade ciało podległe przemijaniu. Żarty z liposukcji.
Z drugiej strony: ideał kobiecości sięgający paleolitycznej Wenus z Willendorfu.

Brzydka: kiedy jest nachalnie pieszczona przez nieumiejętnego kochanka. Kiedy jest nazywana "mamma". Kiedy czuje się odrzucona i upokorzona.

Piękna: kiedy leży seksualnie spełniona pod fioletowoniebieską moskitierą. Kiedy jest kobietą, Teresą, kochanką.

Wenus leżąca. Wenus tańcząca. White Lady.

Dojrzała, spokojna, świadoma kobiecość versus młoda, energiczna męskość. Bogata i biedny. Biała i czarny. 
Wyraźna linia podziału zaznaczona sznurem, choć przenikają się i zacierają granice: pan i sługa, wykorzystujący i wykorzystywany, towar i kupujący.

Tak samo prymitywni. Tak samo ograniczeni, pełni podobnych przywar, podobnych uprzedzeń.
Poszukujący miłości, szczęścia, spokoju.

Sztuczne raje. Ludzki fajerwerk w finale.





Raj: miłość (Paradies: Liebe). Reżyseria: Ulrich Seidl, scenariusz: Ulrich Seidl, Veronika Franz. Obsada: Margarete Tiesel, Peter Kazungu, Inge Maux. Produkcja: Austria / Niemcy / Francja 2012.

2 komentarze:

  1. Ech, przedyskutowałam już temat z koleżanką z pracy. Od opcji 'co za głupie babsko' po opcję 'każdy ma swój sposób na spełnienie'. No i dalej nie wiem, co myśleć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że ten film właśnie taki jest. Sam reżyser jest obserwatorem raczej. Jeśli ocenia, to obie strony po równo. Jeśli krytykuje, to i tych, i tamtych. Uczucia też są bardzo mieszane. Ale na pewno jest to dobry, zapadający w pamięć obraz. Na pewno dla mnie. Pozdrawiam :).

      Usuń